- Zwolnij! No zwolnij, kurna, mówię! – Podekscytowany
Deidara złapał za zagłówek kierowcy. – Tak bardzo chcesz dostać mandat? Dobra,
spoko, mnie to wali. Rób sobie co chcesz, ale nie moim wozem! – W tym momencie
chłopak stał skulny pod samochodowym dachem wspierając się na siedzeniach
kierowcy i pasażera. Coraz bardziej wychylał swoje ciało do przodu, tak jakby
chciał zaraz przejść na sam przód auta. Padły kolejny uwagi na temat jak
beznadziejnym kierowcą jest Sasori. Słychać było głośne jęki i narzekania.
„Jeździsz zbyt gwałtownie” , „Nie widziałeś tego pieszego na pasach?!” , „ Nie
hamuj tak ostro! Ziemniaki na targ wieziesz, czy co?”