W pomieszczeniu było cicho, za cicho. Mogę stwierdzić, że
ten spokój przerażał, mroził do szpiku kości. Przez na wpół zasłonięte okna
wpadały promienie letniego, wakacyjnego słońca. Przyjemny chłód muskał moją
skórę. Dotyk dłoni brata też należał do przyjemnych. Mocno ściskał drobne palce
należące do mojej osoby. Do nozdrzy doleciał ostry, męski zapcha ojca
siedzącego nieopodal. Zegar ścienny cykał w przyjemny sposób. Lecz czemu
wiadomość, po którą przyszłam nie była przyjemna ?
Zerkną łam na twarz rodziciela; był spokojny, opanowany, nie
dawał poznać po sobie jak bardzo cierpi. Postanowiłam pomęczyć wzrokiem
brata. Mimo tych dwudziestu lat, chłodnego podejścia do życia i mocnego
charakteru na jego twarzy dostrzegałam cierpienie większe niż u mojego ojca.
Były to uczucia, których nigdy nie chciałam u niego zobaczyć.
Zdezorientowana przeniosłam wzrok na przeszklony regał z
książkami. Byłam tam, a dokładniej moja twarz. Nijaka, bez wyrazy,
jakichkolwiek emocji. Byłam niczym posąg.
- Naprawdę mi przykro. – Głos kobiety w średnik wieku
rozniósł się po pokoju. Automatycznie przekierowałam wzrok na ów kobietę.
Mówiła coś nieustannie, widziałam jak porusza ustami od czasu do czasu
gestykulując ciałem. Nie docierały do mnie jednak żadne jej słowa. Nieobecne
dotąd emocje nagromadzone ujawniły się w moim podbrzuszu. Wybuchły nagle
ściskając moje organy jak imadło. W
gardle nagle mi zaschło. Z wielkim trudem opanowałam łzy. – Jest nadzieja, że
wszystko skończy się dobrze.
Tym razem słone krople wydostały się spod moich lekko
przymkniętych powiek. Toczyły się wolno po moich policzkach. Wyrwałam dłoń
znajdującą się w uścisku brata i szybko otarłam ciecz. Podniosłam się z
zajmowanego miejsca. Przez moment
zakręciło mi się w głowie, obraz utracił ostrość, jednak stałam dalej. Zabrałam torbę leżącą na ziemi,
potknęłam się o własne nogi, lecz nie upadłam. Napotkałam zdziwione spojrzenie
brata oraz ojca, po czym nie żegnając się wyszłam z pomieszczenia.
Woń unosząca się na korytarzu nie była przyjemna. Kolor ścian,
wiszące na nich obrazy też nie były przyjemne. Mijani ludzie, coraz cieplejsze
powietrze, kojąca nerwy muzyczka, firany, drzwi, kafelki na podłodze.
Okropne. Wstrętne. Odrażające.
Z rozmachem otworzyłam drzwi, gorące powietrze momentalnie
buchnęło mi w twarz. Spojrzałam na górne okna budynku.
- I co teraz? – ciche jęknięcie wymknęło się z mojego
gardła.
Zaczęłam płakać.
SASOSAKU + DEIHINA NO CZEKAŁAM TYLKO JAK KTOŚ OPRÓCZ MNIE TO ZROBI!!! KOCHAM CIĘ <3
OdpowiedzUsuńWszystko mi się tu podoba i to, że Dei jest bratem Saki i to, że jest smutno i wgl ogólnie to fajnie jest xD
Jak miewam tu była opisana śmierć jej matki, bardzo dobrze sprostałaś temu zadaniu ^ ^ Opis przeżyć ci wyszedł realnie i ogólnie spoko, w niektórych miejscach, np.
"...nie była przyjemna. Kolor ścian, wiszące na nich obrazy też nie były przyjemne."
za dużo tego nieprzyjemnie, ale w końcu każdemu może się zdarzyć, gdyby mi mieli wypominać co ja źle piszę, to pewnie bym się załamała xD
No i w sumie to tyle, bo za dużo akcji nie było, bo to prolog ;) No ale z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy <3 Już jestem stałą czytelniczką <3
Pozdrawiam i przesyłam całuski ~ :*
~ Nana, Grimm i Nnoi (których wyjątkowo nie było xD)
Serce mi się raduje, że jesteś tu tak szybko <3 I dziękuję Ci za to z całego serducha ! <3
UsuńHehueheuheuhe ! zrobiłam to ale nie wiem czy mi wyjdzie ;______;
kurczaki no.....Chciałabym, chciałabym bardzo nie wyprowadzić Cię z błędu no ale nie będę taka <3
Otóż nie, w prologu nie jest opisywana śmierć matki Sakury i Dei'a...
Ale to tylko tyle! Wszytko przyjdzie z czasem !
Oczywiście ja też pozdrawiam i czekam na 35 rozdział ! <3
Kocham, wielbię i co tylko możliwe ! ;*