niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 2






„Miłość rodzi się z niczego, a umiera ze wszystkiego”.

                                                                                                     Alfons Karr





          -Piątek, piąteczek, piątuniopodśpiewywałam radosnym tonem patrząc na gotującą się wodę w czajniku. Dzisiaj nie padało. Od rana było słonecznie, jednak powiewał chłodny wiaterek. Zrywał się w jednym momencie i cichł tak szybko jak się pojawiał. Była późna wiosna, a pogoda była jak amplituda. Raz ciepło, raz padał deszcz. Występowały jeszcze pogody, jak to nazywam, środkowe, takie jak dzisiaj. Ciepło, ale jednak nie ciepło. Oh, jak chciałabym już wakacje i gorące lato!





          Z głębokiego zamysłu i świata letnich marzeń wyrwał mnie świszczący dźwięk czajnika, który oznajmił, że woda jest gotowa. Ostatni raz spojrzałam za okno i zabrałam się do robienia sobie posiłku.



Jadłam właśnie drugą kanapkę, kiedy do kuchni wparował Deidara. W dresach, nieuczesany, zupełnie nieogarnięty. Podrapał się po plecach i spojrzał na mnie. Kiwnął nieprzytomnie głową i sięgnął po coś do lodówki. Przysiadł się do mnie z pełną miską czekoladowych płatków z mlekiem. Pomącił jedzenie łyżką i w ciszy zaczął napychać sobie buzię brązową papką. Zdegustowana, przysłuchiwałam się jak siorbie i mlaska.




          -Podwieziesz mnie dzisiaj ,nie ? – rzuciłam pytanie odchodząc od stołu. Włożyłam talerz ,kubek z misiem do zmywarki i oparłam się o blat. Popatrzyłam się na niego w ciszy, jednak przez dłuższy czas nie dostałam odpowiedzi zwrotnej. – Ej, słyszałeś co powiedziałam?



  
          -Na ej to… - Nie dałam mu dokończyć i przerwałam mu w połowie zdania.




          - To reaguje gej, wiem. – Spojrzałam na niego zaczepnie. – To zawieziesz czy nie ? – Deidara podniósł się i stanął przede mną. Był o głowę wyższy ode mnie, podniosłam więc spojrzenie na jego twarz.



Nigdy, tak bardziej i wnikliwiej, nie zastanawiałam się nad tym jak wygląda mój brat. W moich oczach nadal był dzieciakiem, z którym biegałam po podwórku, gdy byliśmy mali. W tym momencie, zauważając jak bardzo urósł, spoglądałam w jego oczy, niebieskie, lekko zaspane jednak wesołe. Długie włosy o odcieniu ciemnego żyta  były związane teraz na czubku głowy w niedbały sposób. Kilka niesfornych kosmyków wydostało się spod ograniczającej je gumki i zwisały luźno przy twarzy chłopaka. Twarz Deidary miała delikatne rysy, niczym nie podobne do ostrych rysów ojca i wyrazistych zmarłej matki. Z niebieskimi oczami, długimi włosami i delikatną cerą, mój brat wyglądał niczym grecki bóg. Doszło do mnie jak bardzo przystojne stworzenie mieszkało w pokoju obok mnie.




           -Już byś chciała z brata geja zrobić. Nie wiem jak przeżyłem z tobą pod dachem te dwadzieścia lat – powiedział rozbawiony i poczochrał ułożone włosy. Złapałam go za nadgarstek i zwinnie niczym kot wywinęłam się spod jego dłoni. Puściłam go i wyprostowałam się, chłopak delikatnie opuścił dłoń wzdłuż ciała. Spojrzałam na niego wymownie. Przekręcił figlarnie oczami i westchnął. – Szykuj się. – Spojrzał na zegarek wiszący nad stołem. – Za dziesięć minut będzie Yahiko. – Wstawił miskę do zmywarki i poczłapał na górę, zapewne do swojego pokoju.




           Że kto, do cholerki ? I w ogóle to czy sam zdążysz się wyrobić ?




***




           Tajemniczym Yahiko okazał się rudy chłopak, który to wczoraj też był kierowcą. I oczywiście tak jak dzień wcześniej zajmowałam miejsce z tyłu, tym razem jednak pomiędzy ulizanym, siwowłosym kolesiem, którego miałam przyjemność poznać wczoraj i jakąś dziewczyną o niebieskich włosach. Pochwyciłam mocniej torbę leżącą na kolanach, tak aby niepotrzebnie nie stykać się z ów osobami . Mogę pokusić się o stwierdzenie, że podróż była miła, do momentu gdy nie poczułam obcej ręki na moim ramieniu i karku oraz spania przy prawym uchu. Automatycznie uchyliłam się, by znaleźć się jak najdalej od nieprzyjemnego odgłosu oraz niechcianego dotyku. Spojrzałam na sprawcę. Jego fiołkowe oczy wpatrywały się w moją osobę lubieżnie, perwersyjnie. Jakby zaraz miał mnie zgwałcić na oczach innych. Przebiegł mnie niemiły dreszcz. Zrzuciłam jego rękę i przysunęłam się bliżej dziewczyny, napotykają jej piorunujące spojrzenie.




           - Nie bądź taka nieśmiała. – Oblizał spierzchnięte usta. – Wiem, że Ci się podobam. Już wczoraj między nami iskrzyło. – Na wspomnienie naszego pierwszego spotkanie o mało co nie zakrztusiłam się własną śliną. Odkaszlnęłam.




          - Wybacz, ale nie interesują mnie ulizane ślimaki – z rozbawieniem w oczach i lekkim uśmiechem, spojrzałam po raz kolejny na jego twarz. – Chociaż nie… - Udałam chwilowe zamyślenie. – Dzisiaj przypominasz mi pędraka, ale dla pocieszenia. One też mnie nie interesują. – Klepnęłam go pokrzepiająco po ramieniu.  Nasza słowna potyczka, znaczy moja, bo według niego był to podryw, trwała by dalej, gdyby nie głos Yahiko.




          -Sakura, tak? – Zwrócił się do mnie. Spojrzałam na niego i potaknęłam. Zauważyłam jego oczy we wstecznym lusterku. Tam tez zawiesiłam spojrzenie. – Albo zaraz wysiadasz i idziesz na piechotę, albo wbijasz do Siwego na kolana, wybieraj.




           - Zabieramy dzisiaj jeszcze kogoś ? – Do rozmowy wtrącił się Deidara.




           - Wyjątkowo jedzie z nami Akasuna.




           - Ten rudzielec ? – jęknął przeciągle blondyn. Gwałtownie odwrócił się do tyłu. Spojrzał na mnie. – Chyba nie uśmiecha ci się targać taki hektar nie ? Poza tym, co masz pierwsze ?




          - Biole z Tsunade, trochę będzie przypał jak się spóźnię, nie wieże żebym dotarła do szkoły w pięć minut. – Nie wiedząc co mam robić, rozejrzałam się po samochodzie. Wtedy spostrzegłam rozochocony wzrok Hidana. Z kącika ust prawie leciała mu stróżka śliny.




          - Tylko nie się nie odwodnij czasem. – Skomentowałam poczym spojrzałam na brata. Westchnął i wskazał na mnie palcem.




          -Masz u mnie dług do końca życia, młoda. Hidan – zwrócił się niemiło do kumpla. – Jak będziemy zbierać rudzielca, to ładujesz dupę na przednie siedzenie. Ja wezmę Sakurę na kolana, jasne ? – Usłyszałam jedynie jęknięcie.




          Zmiana szybko nam poszła i właśnie siedziałam  na kolanach brata. Było mi niewygodnie, tym bardziej, że byłam zgięta pod dziwnym kontem i opierałam się o siedzenia przednich pasażerów. Jedna noga zaczęła mi nawet cierpnąć.




          - Jak załapie nas policja, to masz przerąbane Yahiko. – Po raz pierwszy odezwała się dziewczyna siedząca po mojej lewej. Spojrzałam na nią. Wpatrywała się na mnie, jakbym zabiła jej chomika łyżeczką.




          - Nie przesadzaj Konan. Już prawie jesteśmy – spokojnym głosem odezwał się kierowca.




          - Co prawda to prawda – odezwał się głos po mojej prawej. – Młoda jest, na nogach mogła spokojnie iść. – Nie wiedziałam co się tak naprawdę dzieje. Jednak mogłam iść na nogach i zarobić kolejne spóźnienie.




           - Coście się tak do mojej siostry przyczepili, co ? – wyburczał blondyn w moje plecy?





           -Właśnie! – zawtórował mu głośnym okrzykiem Hidan.




           - Spóźniła by się, jeszcze na biologię! – Oburzony machał rękami na ile było to możliwe. – Ona nie może się spóźniać, co nie? – Potaknęłam lekkim skinieniem głowy. – Wybiera się na medycynę. – Szczycił się.




          -Myślałam, że twoja siostra będzie tak samo głupia jak ty. Może nawet jeszcze głupsza. – Powiedziała z przekąsem Konan. – Z resztą czego można spodziewać się po Haruno. – Słysząc jej komentarz popatrzyłam na nią z jadem.




           - Mnie możesz obrażać, ale wara od Deidary i mojej rodziny, jasne? – warknęłam odwracając wzrok i patrząc przed siebie. Ramie Hidana było zaiste bardzo ciekawe! – Chyba toner do włosów wyżarł ci resztę taktu i kultury. – Dodałam z przekąsem.




          - O tobie mogę powiedzieć to samo – rzuciła sucho.




          - To naturalny kolor włosów.




          -Ha! Bo uwierzę, może masz je po mamusi ? – Na tą zaczepkę nie odpowiedziałam. Ścisnęłam jedynie mocniej dłoń brata, leżącą na moim kolanie.







           Samochód skręcił i zatrzymał się na szkolnym parkingu. Z lekkim uśmiechem zaczęłam kręcić się na kolanach brata. Usłyszałam jego ciche jęknięcie, gdy nadepnęłam mu na stopę. Szyja bolała mnie niemiłosiernie, w plecach coś mnie łupało a przez nogi przebiegały typowe dreszczyki po tym jak ścierpły. Drzwi po prawej stronie otwarły się a ja poczułam lekki powiew wiatru. Poprawiłam torebkę wiszącą na ramieniu i rozpoczęłam długi i mozolny proces wychodzenia z auta. Postawiłam nogi na betonie i odepchnęłam się od zagłówka. Chciałam rozpocząć wędrówkę do szkoły, która prze większość uczniów nazywana była więzieniem, lecz moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Nie potrafiąc się na nich utrzymać padałam na beton, wydobywając przy tym bliżej nieokreślony dźwięk.


          -Ał, ał, ał – jęczałam cicho. – Szlag  by to! – wydarłam się głośniej. Tym jakże pięknym, pełnym gracji wyjściem z samochodu zwróciłam na siebie uwagę najbliżej przebywających mnie osób i kilku innych przebywających w obecnej chwili na parkingu. Zebrałam się i stanęłam już na nogach. Do moich uszu doszedł rechot kilku osób. Przeleciałam ich wszystkich wzrokiem. Deidara i Konan wychylali się jak najwięcej potrafili, niemal leżąc, Yahiko uśmiechał się patrząc na mnie a ten rudy stał i rechotał. Co się zdziwiłam, gdy Hidan prawie wybiegł z samochodu i rzucił się na moją osobę z przerażeniem w oczach.

          - Na Jashina! Nic ci nie jest?! – Położył ręce na moich ramionach i zaczął oglądać od góry do dołu. Odetchnął, gdy nie znalazł żadnych niepokojących obrażeń. Strzepnęłam jego ręce z moich ramion i poprawiłam zwisającą torbę. Pożegnałam się ze wszystkimi kiwnięciem ręki i ruszyłam do wejścia szkoły.

          - Ty tak serio, Siwy ? – Usłyszałam jeszcze za plecami pytanie mojego brata skierowane do kolegi. – Widać, wzięło cie.

          Wśród rozwrzeszczanego tłumu wypatrzyłam Hinatę. Nie zwlekając wiele rozpoczęłam przepychać się do koleżanki. Będąc wystarczająco blisko uchwyciłam ją za łokieć. Zlękniona i zaskoczona wzdrygnęła się obróciła. Gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się rozpromieniona.

          -Sakura! Dzisiaj już w lepszym humorze i nie spóźniona. – W dalszym ciągu przepychałyśmy się przez tłum na korytarzu.

         -Taa, Deidara mnie dzisiaj podrzucił. Gdyby nie on, spóźniłabym się. – Dotarłyśmy do klasy i skierowałyśmy się do naszej ławki. Z rozmachem rzuciłam torbę na blat, która głucho huknęła, zajęłam swoje miejsce, obok cupnęła Hinata. – Gotowa na dzisiejszą imprezę ? – Schyliłam się i zaczęłam szperać w plecaku.

          - Um, no tak, oczywiście – odpowiedziała lekko zmieszana. Przeniosłam spojrzenie na jej ręce, które nerwowo skubały rąb koszuli w kratkę. Otworzyłam szerzej oczy i zawiedziona opuściłam ręce.

          - No nie! Hina… - jęknęłam smutna. – Nie mów, że znowu. – Głupio się tylko uśmiechnęła. – Tym razem nie może cię zabraknąć. Opuściłaś już ostatnie nasze spotkanie.

          - No wiem, ale nic nie poradzę. Mój ojciec nie chce nawet słyszeć o imprezie – powiedziała zawiedzionym głosem.

          To była właśnie Hinata. Praktycznie najlepsza uczennica z naszej klasy , której zabrano życie towarzyskie. Prócz mnie i kilku innych osób, dziewczyna nie miała innych znajomych. Jest cichy i wstydliwy charakter dokładał też swoje. Jednak mimo tego, nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek inny mógł być moim przyjacielem. Hinata była strasznie wrażliwa, przez co nawet najmniejsza kłótnia wpędzała ją w niemal depresję. Z tego powodu dość często musiałam hamować moje wybuchowe i emocjonalne reakcje.  Naszą rozmowę przerwał nauczyciel wchodzący do klasy.

          -Witam. – Przywitał się uprzejmie zajmując miejsce za biurkiem. – Pani Tsunade dzisiaj nie ma, więc macie ze mną zajęcia opiekuńcze. – Po klasie rozeszła się salwa zadowolenia, zapanował rygor i każdy zajął się sobą.

          - Postaram się coś zrobić – burknęła pod nosem. - A co tam u Deidary-kun ? Dawno was nie odwiedzałam, no i z nim dawno nie gadałam, więc pytam, tak z czystej ciekawości. – Mówiła szybko, jąkając się trochę i czerwieniąc na twarzy.

          -Hina,Hina,Hina! Teraz mi się nie wykręcisz! – Pochwyciłam ją za ramiona. Spuściła twarz na kolana i ponownie zaczęła skubać koszulę. – No! Gadaj mi tu! O co chodzi z tym przygłupem?

          -Ale Sakura, co ty sugerujesz?! Ja…nic…tylko zapytałam… - Jej twarz przypominała dorodnego buraka. Patrzyłam na jej zażenowaną twarz i roześmiałam się, na co ta zareagowała ukryciem się z zasłoną granatowych włosów. Ucichałam i położyłam rękę na jej dłoni.

          - Wiedziałam od jakiegoś czasu, że ta blond pokraka ci się podoba, ale czekałam aż powiesz mi to sama. Jednak nawet w takim momencie się nie doczekałam. – Roześmiałam się ponownie.

          -Ale ja wcale nie powiedziałam, że on… on mi się podoba, Sakura. – Gwałtownie poderwała na mnie swoje spojrzenie. – Po prostu lubię go jako brata mojej przyjaciółki i to tyle.

          -Nie kłam, jak już poruszyłam ten temat! Mamy czas więc go jakoś spożytkujmy – powiedziałam cicho i zachęcająco, tylko tak by ona mogła mnie słyszeć. Skinęła delikatnie głową. – No to mów, zamieniam się w słuch.

          - Tu nie ma o czym mówić. – Wypluła wszystko na jednym wydechu.  – Deidara jest przystojny, no ale przede wszystkim jest fajny, no i miły. Da się z nim porozmawiać, no i też pośmiać. Dobrze się czuję w jego towarzystwie, nie jestem mimo wszystko skrępowana, czuję się luźno. – Rozmarzyła się mówiąc o moim bracie. Przypomniałam sobie o jednym małym szczególe, którego nie można było pominąć w tej sytuacji.

          - Ja wiem jak to jest Hina, te motylki w brzuchu i w ogóle. Ale widzisz, Dei jest moim bratem i znam go lepiej niż ty. Przebywam z nim na co dzień. Jednak nie to jest najważniejsze. – Spojrzałam jej prosto w oczy.  – Wiesz jaki on jest w stosunku co do dziewczyn. Nie chciałabym, aby on cię skrzywdził. Mimo, że jest to mój brat to szkoda mi cię dla niego. – Obserwowałam jak jej twarz staje się coraz smutniejsza i zawiedziona.  Spuściła spojrzenie. – Spójrz na mnie. – Poprosiłam. – Wiesz, że mówię ci prawdę ze względu na ciebie, prawda?

          -Wiem, wiem Saki. – Cicho pociągnęła nosem i przetarła oczy. – Tylko… nawet jeżeli o tym wiem, to i tak nie umiem sobie odpuścić i dać spokoju.
          
           -Ach Hina, chodź tu. – Przygarnęłam ją do siebie i przytuliłam pocieszająco. – Coś na to poradzimy. – Reszta dani zleciała nam spokojnie i bez żadnych większych problemów, prócz Orochimaru, który po raz kolejny przyczepił się do mojej osoby. Z Hinatą pożegnałam się, wyrażając nadzieję spotkania się wieczorem na imprezie.

***
 Zegar wskazywał godzinę dwudziestą. Siedziałam w salonie razem z tatą, gdy zabrzmiał dzwonek przychodzącej wiadomości. Odczytałam wiadomość i podniosłam się z zajmowanego. Ojciec powiódł za  mną wzrokiem.
  
          - Wychodzisz już ? – Potaknęłam i skierowałam się na korytarz, żeby założyć kurtkę. Usłyszałam kroki ojca za sobą. Spojrzałam na niego przez ramię. – Sakura, tylko ostrożnie dobra?

          -Jasne tato! – Pocałowałam ojca na pożegnanie i machnęłam rękę.

          - I bez żadnego alkoholu! – Zniknęła za drzwiami. Widziałam już stojący samochód przy chodniku. Wyszłam przez furtkę i zza wysokiego żywopłotu wyskoczył Deidara. Tak z nikąd. Nagle pojawił się, patrząc na mnie pytający, wzrokiem.

          - A ty gdzie ? – Otaksował mnie wzrokiem. – A imprezka. – Uśmiechnął się, pożyczył mi dobrej zabawy i skierował się do domu. Ja natomiast podeszłam do auta i zajęłam miejsce z przodu obok Naruto. 

          -Joł. – Przywitałam go lekkim, przyjacielskim całusem w policzek. Uśmiechnął się w swój głupkowaty sposób i odpalił zapłon samochodu. Odwróciła się z zamiarem przywitania się z resztą. 

          -Hinata! Jednak jesteś! – wykrzyknęłam z entuzjazmem i przybiłam jej piątkę. Ruszyliśmy na imprezę.
Klub, do którego się wybraliśmy wypełniony był po brzegi. Ledwo znaleźliśmy miejsce siedzące. Usiadałam na miękkiej, czerwonej kanapie i zdjęłam z siebie żakiet. Siedziałam teraz w czerwonej bokserce i czarnych rurkach. Przysunęłam się bliżej do Hinaty.

          -Jak to się stało, że tu jesteś? – Próbowałam przekrzyczeć głośną, klubową muzykę.

          -A co, nie cieszysz się ? – zapytała zadziornie i dała mi lekkiego kuksańca w bok. – Gdy tata dowiedział się, że będzie też Neji, za namową mamy zgodził się, żebym poszła. Ekstra, nie ?

          -Jeszcze się pytasz! W końcu zabawimy się razem! – Chwilę po naszej rozmowie do stolika przyszedł Kiba razem z naszymi zamówieniami. Jak się spodziewałam Hinata zamówiła smakowe piwo, Kiba nie pił z prostego powodu – był kierowcą, Neji, Naruto i ja nabraliśmy ochotę na jakieś drinki. Wzięłam swojego do ręki i wzięłam sporawy łyk. Owocowy smak mieszał się z ostrym smakiem wódki w moich ustach.

          -Niedługo powinna być tu reszta. –Naruto krzyknął do wszystkich. Spojrzał na mnie i przeciągnął ręką po stole łapiąc mnie za dłoń. – Zatańczymy ? – Uśmiechnęłam się zadziornie, upiłam drinka do końca i ruszyła z blondynem na parkiet. Muzyka była dla mnie odpowiednia, wręcz perfekcyjna. Klubowe brzmienia wpasowywały się  w mój gust. Dodatkowo z Naruto bawiło mi się doskonale. Co prawda wiedziałam o jego skrytych uczuciach do mojej osoby, jednak w przeciwieństwie do Lee potrafił je rozgraniczyć. Doskonale wiedział, że jesteśmy tylko przyjaciółmi i nie może liczyć na coś więcej.

          Bujałam się w ryt znanej mi muzyki, gdy czyjeś ramiona oplotły mnie w pasie. Zlękniona ,widząc Naruto przed sobą, szarpnęłam się panicznie.

          -I co się tak boisz, co ? – Krzyk brata zabrzmiał mi w uchu. Naruto kiwnął do niego i zszedł z parkietu.

          -Deidara ty skończony kretynie! Zamiast mózgu masz glinę czy jak? – Trzepnęłam go w głowę. Zaśmiał się głupkowato. – Gdzie siedzicie ?

          -Tam. – Wskazał stolik stojący niedaleko parkietu. – Idziesz ? – Potaknęłam i ruszyliśmy do znajomych brata.

          -Sakura! Mój aniele! – Gdy podeszliśmy z Deidarą do ich miejsca dobiegł mnie rozradowany krzyk Hidana. Kiwnęłam mu na przywitanie. Rozejrzałam się po twarzach znajomych Deia. Prawie nikogo nie znałam. Kojarzyłam jedynie Yahiko i twarz tej niebieskiej jędzy. Tak nawiasem, to posyłał mi spojrzenie typu zabiję- cie- wydrapie- oczy- łyżką -i- wypchaną- powieszę- na- ścianie. Nie przejęłam się tym i siadłam obok Hidana. – Może coś do picia?

          - A wiesz co, skuszę się. – Uśmiechnęłam się do niego. Po chwili przede mną wylądował drink, kolejny i jeszcze następny. Lekko zaczęło szumieć mi w głowie.

           - Siostra, nie rozpędzaj się tak. –Usłyszałam zdenerwowany głos blondyna. Spojrzałam na niego pijackim wzrokiem i niedelikatnie klepnęła go w plecy. Spojrzał na mnie z ukosa.

          -Jest okej! – Krzyknęłam pokazując kciuk na znak, że jest dobrze. Westchnął jedynie i pociągnął łyk piwa. Ja natomiast złapałam zdziwionego Hidana za rękę i pociągnęłam go na parkiet. – Idę szaleć!

          Z dwudziestolatkiem tańczyło mi się równie dobrze co z Naruto. Płynęłam wraz z muzyką. Na moich biodrach oparły się ręce Hidana, jednak nie przeszkadzało mi to. Nie zwróciłam uwagi nawet na to, gdy jego usta przylgnęły do mojej szyi. Ba! Nawet dałam mu ciche pozwolenie odchylając głowę w bok. Usłyszałam jego cichy pomruk zadowolenia i poczułam jak przygryza płatek mojego ucha.  W głowie huczało a przez ciało przeleciał przyjemny dreszcz podniecenia. Uchwycił moją dłoń i pociągnął mnie w kierunku wyjść. Po chwili stałam na chłodnym dworze, opierając się o ścianę. Tylko ciepły dotyk dłoni mężczyzny ogrzewał moje ciało. Z pocałunkami posuwał się jeszcze dalej i w tym momencie natrafił na moje usta. Z początku musnął je przelotnie, nie napotykając żadnego sprzeciwu przyciągnął mnie rękami i ponownie połączył nasze usta  w pocałunku. Tym razem był on śmielszy, odważniejszy. Otworzyłam szerzej usta zapraszając go do dalszej, namiętniejszej i intymniejszej pieszczoty. Wykorzystał to niemal od razu. Niewiele myśląc zarzuciłam mu ręce na szyję. Oddałam się temu doznaniu całkowicie, prawie tracąc kontakt z rzeczywistością. Otrzeźwiłam się dopiero wtedy, gdy Hidan zniknął z mojego uścisku a ja się lekko osunęłam po ścianie.

          -Co ty do cholery wyprawiasz?! – Krzyk Deidary rozniósł się po okolicy. Mocnym chwytem przyciągnął mnie do siebie.

           -Och no nie przesadzaj. My tylko… - Blondyn nie dał mu dokończyć.

           -Zamknij się gnoju i wracaj do środka! – warknął przytrzymując mnie mocniej. Siwowłosy spojrzał na mnie i zniknął za progiem drzwi od klubu. Poczułam mocne pchnięcie i oparłam się o zimną ścianę. – Pytam się, co ty odwalasz ?! Alkohol wyżarł ci mózg? – Spojrzał na mnie z wyrzutem. – Żeby jeszcze z Hidanem… Pomyślałaś co powiedziałaby mama?!

          -Zamknij się i o niej nie wspominaj! – Zachwiałam się opierając o ścianę. – Nie ma jej tu, więc… - Głos mi zadrżał i urwałam w  połowie zdania. Deidara spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Podszedł do mnie i pomógł wpakować mi się na plecy. Zwisałam teraz bezwładnie na jego plecach i obserwowałam chodnik. – Gdzie idziemy ?

          -Zobaczysz.

           -Zadzwoń do Naruto -  wybełkotałam i ziewnęłam. Z trudem wygrzebał komórkę z kieszeni i wybrał odpowiedni numer. Rozmowa była szybka i zwięzła.

           Nasza podróż nie trwała długo. Po chwili weszliśmy na jakieś podwórko i skierowaliśmy się do tylnego wejścia. Deidara postawił mnie na nogach i oparł o barierkę. Zapukał w drzwi i po chwili ukazała mi się dobrze znana sylwetka.

           -Sory za najście stary, ale widzisz jaka jest sytuacja. Możesz nas przenocować? – zapytał z nadzieją w głosie.

           -Pewnie – odezwał się zaspanym głosem właściciel domu. Blondyn zgarnął mnie i przeszedł ze mną przez próg. – Zanieś ją do mojego pokoju. – Po tych słowach Deidara skierował się schodami w górę i wszedł do ciemnego pokoju. Położył mnie na łóżku i sam siadł na jego krawędzi. Usłyszałam trzask zamykanego zamka. – Co jej odbiło?

          -Sam nie wie. Spotkałem ją w klubie ze znajomymi, później poszliśmy do Yahiko i reszty, no i tam napatoczył się Hidan. Dalej domyśl się co się stało. – Westchnął zrezygnowany.

           -Uh, trochę dupiata sytuacja – skomentował. – Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzyło.

           - Dlatego nie wiem co w nią wstąpiło. – Przysłuchiwałam się ich rozmowie powoli zasypiając. Później wyłączyłam się. Powróciłam, gdy Deidara rozmawiał z ojcem przez komórkę.

           -No, tato, razem z Sakurą nocujemy u Itachiego. Tak, tak, wszystko w porządku. – Na moment ucichł. – Spotkaliśmy się w klubie, a że wyszło, że nie mamy kierowcy to przyszliśmy tutaj. No, do jutra.

           Pogrążyłam się we śnie.



***
Nawet nie mam siły wymyślić jakiegoś tekstu od samej siebie. Zmęczyłam ten rozdział a zostało mi jeszcze tyle do zrobienia. Ledwo patrzę na oczy ;________;

Co do rozdziału, zajmuje prawie 8 stron w wordzie. Mam nadzieję, że spodoba się Wam, nie ukrywam, że mi osobiście odpowiada i jestem z niego zadowolona. Wszystko opisywane jest z punktu widzenia Sakury ,w następnym rozdziale natomiast nie będziemy mogli posłuchać jej narzekań jak to boli ją głowa i innych pierdół związanych z piciem alkoholu xD

I wgl to UBOLEWAM bo jest tak mało Sasorka. Ale jak na razie nie będzie go zbyt wiele, będzie pojawiał się epizodycznie. Początkowo chcę skupić się na Deidarze i Sakurze. W końcu część pierwsza opowiadania nosi nazwę Our life ;d *czuję się mądra bo lecę angielszczyzną*

No i kurczaki...rozgadałam się ;<
No nic, żegnam się i życzę miłej lektury ;)

3 komentarze:

  1. MELO !!! *ycypycy ycypycy*
    Dobry rozdział ;)
    Znowu Dei w mojej ulubionej roli O_O kochany braciszek <3 Jak on się o nią troszczy <3 a jak go opisałaś.. seksowny starszy brat <3
    Widzę Sasori to na razie taki cichy, niepozorny.. ;D a później zrobi taki wjazd z buta i rozkocha w sobie Sakurę xD jestem ciekawa co ty tam wymyślisz xD
    Właśnie Sakura.. ahh tej jej grube pociski xD Ale dobrze zabalowała, będzie miała co dzieciom opowiadać xD
    Hidan- mistrz wykorzystywania sytuacji ;D
    Naruto jako dobry przyjaciel <3 słodko.
    Współczuje Hinacie :( mieć tak przekichane z tatusiem.. mehhh.. życzę jej szczęścia xD
    Tam gdzieś było "Uśmiechnął się, pożyczył mi dobrej zabawy". Nigdy nie pożyczałam zabawy, ale kiedyś spróbuje xD ale to jedyna rzecz jaka wpadła mi w oko. :)
    No nic.. pozdrawiam i wyczekuje na następne <3 niecierpliwie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehuehueheuheuheu :D Deia szarpałabym jak reksio szynkę >< Tak go po prostu kocham, że to ludzkie pojęcie przechodzi xD
    Sasorka długo nie będzie w życiu Sakury, przynajmniej do pewnego ważnego momentu ^^
    Hidan to zboczony, perwersyjny dziad, ale lubię go, i mam co do niego jakiś tam mały planik, ale nie wiem czy go wykorzystam :3

    OdpowiedzUsuń
  3. HIDASAKU
    NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ
    ZASKOCZYŁAŚ MNIE MOJA DROGA
    Prze chwilę był jeden wielki bulwers z mojej strony o to czemu się obściskuję z Hidanem i w sumie nadal jest, ale jakby miał jeszcze jakieś ważne coś w życiu Saki odegrać, to nie krępuj się, ja na przykład bardzo lubię HidaSaku xD

    No i ogólnie to... no rozdział długaśny, ale strasznie szybko mi zleciał i wgl nie mogę się doczekać następnych <33333 Dosłownie >_> NO KURCZE WCIĄGNĘŁAŚ MNIE !

    Jestem zmęczona, bo piszę o godzinie jaka jest, czyli o 4, a więc proszę, pozwól mi teraz zakończyć, ok? (no i ja mądra nie zakończyłam, tylko pisałam dalej, bo nawiedziła mnie wena -_- <--- taki tam dopisek, gdy czytam od nowa koma i patrzę co dziwnego napisałam xD)
    Przy okazji ja naprawdę nie wiem jak mam wyrazić miłość do twojego bloga, więc powiem ci to tak, kurcze jeszcze żadnego bloga (od dłuuuuugiego czasu) nie skomciałam od deski do deski, nawet jeśli to były dwa fucking rozdziały, a na tym kurcze mam ochotę dzielić się doznaniami rozdziału (o! póki jeszcze pamiętam! xD Dlaczego Konan to taka suka? Ona się zmieni, prawda? xD), więc powinnaś już wiedzieć jak bardzo wielbię twoje opowiadanie <3 W sumie to Sasorek jest niepotrzebny mi jak na razie wystarcza ta relacja DeiSaku (no tak jakby DeiSaku, bardziej wiesz, no wiesz o co mi chodzi >_< xD) no i wgl to... gdzie Sasuke? xD Nigdzie nie ma o nim wzmianki? To znaczy w sumie lepiej, żeby się nie pojawiał, bo jak zauważyłaś (nawet u mnie na blogu) załączył mi się ship SasuSaku i wszędzie ich widzę xD I jak Saska będzie miał ktoś inny to ja dednę xD Oby go jak na razie nie było xD (a najlepiej wcale xD)
    Wgl chyba do cb napisze na gg, może uda mi się wyciągnąć od cb jakiś przelew opowiadania albo pomysłów xD Bo mam chcicę normalnie xD
    Dawno już nie miałam takiej zajawki na bloga, no kurcze pisz dalej, PO PROSTU PISZ DALEJ!
    G: A ty wyłącz ten capslock! -_-"
    Nn: Ona to wszędzie kurde coś wciśnie jak ma na to zajawkę xD
    NO I DOBRZE, CIESZCIE SIĘ, ŻE NACISKAM RAZ CAPSLOCK, A NIE GWAŁCĘ BIEDNEGO SHIFTA JAK TO KIEDYŚ ROBIŁAM, NAWET NIE WIEM CZEMU ._.

    No i to wszystko! Weny i wstawiaj jak najszybciej rozdział ~!
    Pozdrowienia i buziaki ~ :*

    ~Nana, Grimm i Nnoi

    OdpowiedzUsuń