„Miłość rodzi się z
niczego, a umiera ze wszystkiego”.
Alfons Karr
-Piątek, piąteczek, piątunio – podśpiewywałam radosnym tonem patrząc na gotującą się wodę w
czajniku. Dzisiaj nie padało. Od rana było słonecznie, jednak powiewał chłodny
wiaterek. Zrywał się w jednym momencie i cichł tak szybko jak się pojawiał.
Była późna wiosna, a pogoda była jak amplituda. Raz ciepło, raz padał deszcz.
Występowały jeszcze pogody, jak to nazywam, środkowe, takie jak dzisiaj.
Ciepło, ale jednak nie ciepło. Oh, jak chciałabym już wakacje i gorące lato!
Z głębokiego zamysłu i świata letnich marzeń wyrwał mnie
świszczący dźwięk czajnika, który oznajmił, że woda jest gotowa. Ostatni raz
spojrzałam za okno i zabrałam się do robienia sobie posiłku.
Jadłam właśnie drugą kanapkę, kiedy do kuchni wparował
Deidara. W dresach, nieuczesany, zupełnie nieogarnięty. Podrapał się po plecach
i spojrzał na mnie. Kiwnął nieprzytomnie głową i sięgnął po coś do lodówki.
Przysiadł się do mnie z pełną miską czekoladowych płatków z mlekiem. Pomącił
jedzenie łyżką i w ciszy zaczął napychać sobie buzię brązową papką.
Zdegustowana, przysłuchiwałam się jak siorbie i mlaska.
-Podwieziesz mnie dzisiaj ,nie ? – rzuciłam pytanie
odchodząc od stołu. Włożyłam talerz ,kubek z misiem do zmywarki i oparłam się o
blat. Popatrzyłam się na niego w ciszy, jednak przez dłuższy czas nie dostałam
odpowiedzi zwrotnej. – Ej, słyszałeś co powiedziałam?
-Na ej to… - Nie dałam mu dokończyć i przerwałam mu w
połowie zdania.
- To reaguje gej, wiem. – Spojrzałam na niego zaczepnie. –
To zawieziesz czy nie ? – Deidara podniósł się i stanął przede mną. Był o głowę
wyższy ode mnie, podniosłam więc spojrzenie na jego twarz.
Nigdy, tak bardziej i wnikliwiej, nie zastanawiałam się nad
tym jak wygląda mój brat. W moich oczach nadal był dzieciakiem, z którym
biegałam po podwórku, gdy byliśmy mali. W tym momencie, zauważając jak bardzo
urósł, spoglądałam w jego oczy, niebieskie, lekko zaspane jednak wesołe. Długie
włosy o odcieniu ciemnego żyta były
związane teraz na czubku głowy w niedbały sposób. Kilka niesfornych kosmyków
wydostało się spod ograniczającej je gumki i zwisały luźno przy twarzy
chłopaka. Twarz Deidary miała delikatne rysy, niczym nie podobne do ostrych
rysów ojca i wyrazistych zmarłej matki. Z niebieskimi oczami, długimi włosami i
delikatną cerą, mój brat wyglądał niczym grecki bóg. Doszło do mnie jak bardzo
przystojne stworzenie mieszkało w pokoju obok mnie.
-Już byś chciała z brata geja zrobić. Nie wiem jak przeżyłem
z tobą pod dachem te dwadzieścia lat – powiedział rozbawiony i poczochrał
ułożone włosy. Złapałam go za nadgarstek i zwinnie niczym kot wywinęłam się
spod jego dłoni. Puściłam go i wyprostowałam się, chłopak delikatnie opuścił
dłoń wzdłuż ciała. Spojrzałam na niego wymownie. Przekręcił figlarnie oczami i
westchnął. – Szykuj się. – Spojrzał na zegarek wiszący nad stołem. – Za
dziesięć minut będzie Yahiko. – Wstawił miskę do zmywarki i poczłapał na górę,
zapewne do swojego pokoju.
Że kto, do cholerki ? I w ogóle to czy sam zdążysz się
wyrobić ?
***
Tajemniczym Yahiko okazał się rudy chłopak, który to wczoraj
też był kierowcą. I oczywiście tak jak dzień wcześniej zajmowałam miejsce z
tyłu, tym razem jednak pomiędzy ulizanym, siwowłosym kolesiem, którego miałam
przyjemność poznać wczoraj i jakąś dziewczyną o niebieskich włosach.
Pochwyciłam mocniej torbę leżącą na kolanach, tak aby niepotrzebnie nie stykać
się z ów osobami . Mogę pokusić się o stwierdzenie, że podróż była miła, do
momentu gdy nie poczułam obcej ręki na moim ramieniu i karku oraz spania przy
prawym uchu. Automatycznie uchyliłam się, by znaleźć się jak najdalej od
nieprzyjemnego odgłosu oraz niechcianego dotyku. Spojrzałam na sprawcę. Jego
fiołkowe oczy wpatrywały się w moją osobę lubieżnie, perwersyjnie. Jakby zaraz
miał mnie zgwałcić na oczach innych. Przebiegł mnie niemiły dreszcz. Zrzuciłam
jego rękę i przysunęłam się bliżej dziewczyny, napotykają jej piorunujące
spojrzenie.
- Nie bądź taka nieśmiała. – Oblizał spierzchnięte usta. –
Wiem, że Ci się podobam. Już wczoraj między nami iskrzyło. – Na wspomnienie
naszego pierwszego spotkanie o mało co nie zakrztusiłam się własną śliną.
Odkaszlnęłam.
- Wybacz, ale nie interesują mnie ulizane ślimaki – z
rozbawieniem w oczach i lekkim uśmiechem, spojrzałam po raz kolejny na jego
twarz. – Chociaż nie… - Udałam chwilowe zamyślenie. – Dzisiaj przypominasz mi
pędraka, ale dla pocieszenia. One też mnie nie interesują. – Klepnęłam go
pokrzepiająco po ramieniu. Nasza słowna
potyczka, znaczy moja, bo według niego był to podryw, trwała by dalej, gdyby
nie głos Yahiko.
-Sakura, tak? – Zwrócił się do mnie. Spojrzałam na niego i
potaknęłam. Zauważyłam jego oczy we wstecznym lusterku. Tam tez zawiesiłam
spojrzenie. – Albo zaraz wysiadasz i idziesz na piechotę, albo wbijasz do
Siwego na kolana, wybieraj.
- Zabieramy dzisiaj jeszcze kogoś ? – Do rozmowy wtrącił się
Deidara.
- Wyjątkowo jedzie z nami Akasuna.
- Ten rudzielec ? – jęknął przeciągle blondyn. Gwałtownie
odwrócił się do tyłu. Spojrzał na mnie. – Chyba nie uśmiecha ci się targać taki
hektar nie ? Poza tym, co masz pierwsze ?
- Biole z Tsunade, trochę będzie przypał jak się spóźnię,
nie wieże żebym dotarła do szkoły w pięć minut. – Nie wiedząc co mam robić,
rozejrzałam się po samochodzie. Wtedy spostrzegłam rozochocony wzrok Hidana. Z
kącika ust prawie leciała mu stróżka śliny.
- Tylko nie się nie odwodnij czasem. – Skomentowałam poczym
spojrzałam na brata. Westchnął i wskazał na mnie palcem.
-Masz u mnie dług do końca życia, młoda. Hidan – zwrócił się
niemiło do kumpla. – Jak będziemy zbierać rudzielca, to ładujesz dupę na
przednie siedzenie. Ja wezmę Sakurę na kolana, jasne ? – Usłyszałam jedynie
jęknięcie.
Zmiana szybko nam poszła i właśnie siedziałam na kolanach brata. Było mi niewygodnie, tym
bardziej, że byłam zgięta pod dziwnym kontem i opierałam się o siedzenia
przednich pasażerów. Jedna noga zaczęła mi nawet cierpnąć.
- Jak załapie nas policja, to masz przerąbane Yahiko. – Po
raz pierwszy odezwała się dziewczyna siedząca po mojej lewej. Spojrzałam na
nią. Wpatrywała się na mnie, jakbym zabiła jej chomika łyżeczką.
- Nie przesadzaj Konan. Już prawie jesteśmy – spokojnym
głosem odezwał się kierowca.
- Co prawda to prawda – odezwał się głos po mojej prawej. –
Młoda jest, na nogach mogła spokojnie iść. – Nie wiedziałam co się tak naprawdę dzieje.
Jednak mogłam iść na nogach i zarobić kolejne spóźnienie.
- Coście się tak do mojej siostry przyczepili, co ? –
wyburczał blondyn w moje plecy?
-Właśnie! – zawtórował mu głośnym okrzykiem Hidan.
- Spóźniła by się, jeszcze na biologię! – Oburzony machał
rękami na ile było to możliwe. – Ona nie może się spóźniać, co nie? –
Potaknęłam lekkim skinieniem głowy. – Wybiera się na medycynę. – Szczycił się.
-Myślałam, że twoja siostra będzie tak samo głupia jak ty.
Może nawet jeszcze głupsza. – Powiedziała z przekąsem Konan. – Z resztą czego
można spodziewać się po Haruno. – Słysząc jej komentarz popatrzyłam na nią z
jadem.
- Mnie możesz obrażać, ale wara od Deidary i mojej rodziny,
jasne? – warknęłam odwracając wzrok i patrząc przed siebie. Ramie Hidana było
zaiste bardzo ciekawe! – Chyba toner do włosów wyżarł ci resztę taktu i
kultury. – Dodałam z przekąsem.
- O tobie mogę powiedzieć to samo – rzuciła sucho.
- To naturalny kolor włosów.
-Ha! Bo uwierzę, może masz je po mamusi ? – Na tą zaczepkę
nie odpowiedziałam. Ścisnęłam jedynie mocniej dłoń brata, leżącą na moim
kolanie.
Samochód skręcił i zatrzymał się na szkolnym parkingu. Z
lekkim uśmiechem zaczęłam kręcić się na kolanach brata. Usłyszałam jego ciche
jęknięcie, gdy nadepnęłam mu na stopę. Szyja bolała mnie niemiłosiernie, w
plecach coś mnie łupało a przez nogi przebiegały typowe dreszczyki po tym jak
ścierpły. Drzwi po prawej stronie otwarły się a ja poczułam lekki powiew
wiatru. Poprawiłam torebkę wiszącą na ramieniu i rozpoczęłam długi i mozolny
proces wychodzenia z auta. Postawiłam nogi na betonie i odepchnęłam się od
zagłówka. Chciałam rozpocząć wędrówkę do szkoły, która prze większość uczniów
nazywana była więzieniem, lecz moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Nie potrafiąc
się na nich utrzymać padałam na beton, wydobywając przy tym bliżej nieokreślony
dźwięk.
-Ał, ał, ał – jęczałam cicho. – Szlag by to! – wydarłam się głośniej. Tym jakże pięknym, pełnym gracji wyjściem z samochodu zwróciłam na siebie uwagę najbliżej przebywających mnie osób i kilku innych przebywających w obecnej chwili na parkingu. Zebrałam się i stanęłam już na nogach. Do moich uszu doszedł rechot kilku osób. Przeleciałam ich wszystkich wzrokiem. Deidara i Konan wychylali się jak najwięcej potrafili, niemal leżąc, Yahiko uśmiechał się patrząc na mnie a ten rudy stał i rechotał. Co się zdziwiłam, gdy Hidan prawie wybiegł z samochodu i rzucił się na moją osobę z przerażeniem w oczach.
- Na Jashina! Nic ci nie jest?! – Położył ręce na moich
ramionach i zaczął oglądać od góry do dołu. Odetchnął, gdy nie znalazł żadnych
niepokojących obrażeń. Strzepnęłam jego ręce z moich ramion i poprawiłam
zwisającą torbę. Pożegnałam się ze wszystkimi kiwnięciem ręki i ruszyłam do
wejścia szkoły.
- Ty tak serio, Siwy ? – Usłyszałam jeszcze za plecami
pytanie mojego brata skierowane do kolegi. – Widać, wzięło cie.
Wśród rozwrzeszczanego tłumu wypatrzyłam Hinatę. Nie
zwlekając wiele rozpoczęłam przepychać się do koleżanki. Będąc wystarczająco
blisko uchwyciłam ją za łokieć. Zlękniona i zaskoczona wzdrygnęła się obróciła.
Gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się rozpromieniona.
-Sakura! Dzisiaj już w lepszym humorze i nie spóźniona. – W
dalszym ciągu przepychałyśmy się przez tłum na korytarzu.
-Taa, Deidara mnie dzisiaj podrzucił. Gdyby nie on,
spóźniłabym się. – Dotarłyśmy do klasy i skierowałyśmy się do naszej ławki. Z
rozmachem rzuciłam torbę na blat, która głucho huknęła, zajęłam swoje miejsce,
obok cupnęła Hinata. – Gotowa na dzisiejszą imprezę ? – Schyliłam się i
zaczęłam szperać w plecaku.
- Um, no tak, oczywiście – odpowiedziała lekko zmieszana.
Przeniosłam spojrzenie na jej ręce, które nerwowo skubały rąb koszuli w kratkę.
Otworzyłam szerzej oczy i zawiedziona opuściłam ręce.
- No nie! Hina… - jęknęłam smutna. – Nie mów, że znowu. –
Głupio się tylko uśmiechnęła. – Tym razem nie może cię zabraknąć. Opuściłaś już
ostatnie nasze spotkanie.
- No wiem, ale nic nie poradzę. Mój ojciec nie chce nawet
słyszeć o imprezie – powiedziała zawiedzionym głosem.
To była właśnie Hinata. Praktycznie najlepsza uczennica z
naszej klasy , której zabrano życie towarzyskie. Prócz mnie i kilku innych
osób, dziewczyna nie miała innych znajomych. Jest cichy i wstydliwy charakter
dokładał też swoje. Jednak mimo tego, nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek inny
mógł być moim przyjacielem. Hinata była strasznie wrażliwa, przez co nawet
najmniejsza kłótnia wpędzała ją w niemal depresję. Z tego powodu dość często
musiałam hamować moje wybuchowe i emocjonalne reakcje. Naszą rozmowę przerwał nauczyciel wchodzący
do klasy.
-Witam. – Przywitał się uprzejmie zajmując miejsce za
biurkiem. – Pani Tsunade dzisiaj nie ma, więc macie ze mną zajęcia opiekuńcze.
– Po klasie rozeszła się salwa zadowolenia, zapanował rygor i każdy zajął się
sobą.
- Postaram się coś zrobić – burknęła pod nosem. - A co tam u
Deidary-kun ? Dawno was nie odwiedzałam, no i z nim dawno nie gadałam, więc
pytam, tak z czystej ciekawości. – Mówiła szybko, jąkając się trochę i
czerwieniąc na twarzy.
-Hina,Hina,Hina! Teraz mi się nie wykręcisz! – Pochwyciłam
ją za ramiona. Spuściła twarz na kolana i ponownie zaczęła skubać koszulę. –
No! Gadaj mi tu! O co chodzi z tym przygłupem?
-Ale Sakura, co ty sugerujesz?! Ja…nic…tylko zapytałam… -
Jej twarz przypominała dorodnego buraka. Patrzyłam na jej zażenowaną twarz i
roześmiałam się, na co ta zareagowała ukryciem się z zasłoną granatowych
włosów. Ucichałam i położyłam rękę na jej dłoni.
- Wiedziałam od jakiegoś czasu, że ta blond pokraka ci się
podoba, ale czekałam aż powiesz mi to sama. Jednak nawet w takim momencie się
nie doczekałam. – Roześmiałam się ponownie.
-Ale ja wcale nie powiedziałam, że on… on mi się podoba,
Sakura. – Gwałtownie poderwała na mnie swoje spojrzenie. – Po prostu lubię go
jako brata mojej przyjaciółki i to tyle.
-Nie kłam, jak już poruszyłam ten temat! Mamy czas więc go
jakoś spożytkujmy – powiedziałam cicho i zachęcająco, tylko tak by ona mogła
mnie słyszeć. Skinęła delikatnie głową. – No to mów, zamieniam się w słuch.
- Tu nie ma o czym mówić. – Wypluła wszystko na jednym
wydechu. – Deidara jest przystojny, no
ale przede wszystkim jest fajny, no i miły. Da się z nim porozmawiać, no i też
pośmiać. Dobrze się czuję w jego towarzystwie, nie jestem mimo wszystko
skrępowana, czuję się luźno. – Rozmarzyła się mówiąc o moim bracie.
Przypomniałam sobie o jednym małym szczególe, którego nie można było pominąć w
tej sytuacji.
- Ja wiem jak to jest Hina, te motylki w brzuchu i w ogóle.
Ale widzisz, Dei jest moim bratem i znam go lepiej niż ty. Przebywam z nim na
co dzień. Jednak nie to jest najważniejsze. – Spojrzałam jej prosto w
oczy. – Wiesz jaki on jest w stosunku co
do dziewczyn. Nie chciałabym, aby on cię skrzywdził. Mimo, że jest to mój brat
to szkoda mi cię dla niego. – Obserwowałam jak jej twarz staje się coraz
smutniejsza i zawiedziona. Spuściła
spojrzenie. – Spójrz na mnie. – Poprosiłam. – Wiesz, że mówię ci prawdę ze
względu na ciebie, prawda?
-Wiem, wiem Saki. – Cicho pociągnęła nosem i przetarła oczy.
– Tylko… nawet jeżeli o tym wiem, to i tak nie umiem sobie odpuścić i dać
spokoju.
-Ach Hina, chodź tu. – Przygarnęłam ją do siebie i przytuliłam
pocieszająco. – Coś na to poradzimy. – Reszta dani zleciała nam spokojnie i bez
żadnych większych problemów, prócz Orochimaru, który po raz kolejny przyczepił
się do mojej osoby. Z Hinatą pożegnałam się, wyrażając nadzieję spotkania się
wieczorem na imprezie.
***
Zegar wskazywał godzinę dwudziestą. Siedziałam w salonie
razem z tatą, gdy zabrzmiał dzwonek przychodzącej wiadomości. Odczytałam
wiadomość i podniosłam się z zajmowanego. Ojciec powiódł za mną wzrokiem.
- Wychodzisz już ? – Potaknęłam i skierowałam się na
korytarz, żeby założyć kurtkę. Usłyszałam kroki ojca za sobą. Spojrzałam na
niego przez ramię. – Sakura, tylko ostrożnie dobra?
-Jasne tato! – Pocałowałam ojca na pożegnanie i machnęłam
rękę.
- I bez żadnego alkoholu! – Zniknęła za drzwiami. Widziałam
już stojący samochód przy chodniku. Wyszłam przez furtkę i zza wysokiego
żywopłotu wyskoczył Deidara. Tak z nikąd. Nagle pojawił się, patrząc na mnie
pytający, wzrokiem.
- A ty gdzie ? – Otaksował mnie wzrokiem. – A imprezka. –
Uśmiechnął się, pożyczył mi dobrej zabawy i skierował się do domu. Ja natomiast
podeszłam do auta i zajęłam miejsce z przodu obok Naruto.
-Joł. – Przywitałam go lekkim, przyjacielskim całusem w
policzek. Uśmiechnął się w swój głupkowaty sposób i odpalił zapłon samochodu.
Odwróciła się z zamiarem przywitania się z resztą.
-Hinata! Jednak jesteś! – wykrzyknęłam z entuzjazmem i
przybiłam jej piątkę. Ruszyliśmy na imprezę.
Klub, do którego się wybraliśmy wypełniony był po brzegi.
Ledwo znaleźliśmy miejsce siedzące. Usiadałam na miękkiej, czerwonej kanapie i
zdjęłam z siebie żakiet. Siedziałam teraz w czerwonej bokserce i czarnych
rurkach. Przysunęłam się bliżej do Hinaty.
-Jak to się stało, że tu jesteś? – Próbowałam przekrzyczeć
głośną, klubową muzykę.
-A co, nie cieszysz się ? – zapytała zadziornie i dała mi
lekkiego kuksańca w bok. – Gdy tata dowiedział się, że będzie też Neji, za
namową mamy zgodził się, żebym poszła. Ekstra, nie ?
-Jeszcze się pytasz! W końcu zabawimy się razem! – Chwilę po
naszej rozmowie do stolika przyszedł Kiba razem z naszymi zamówieniami. Jak się
spodziewałam Hinata zamówiła smakowe piwo, Kiba nie pił z prostego powodu – był
kierowcą, Neji, Naruto i ja nabraliśmy ochotę na jakieś drinki. Wzięłam swojego
do ręki i wzięłam sporawy łyk. Owocowy smak mieszał się z ostrym smakiem wódki
w moich ustach.
-Niedługo powinna być tu reszta. –Naruto krzyknął do
wszystkich. Spojrzał na mnie i przeciągnął ręką po stole łapiąc mnie za dłoń. –
Zatańczymy ? – Uśmiechnęłam się zadziornie, upiłam drinka do końca i ruszyła z
blondynem na parkiet. Muzyka była dla mnie odpowiednia, wręcz perfekcyjna.
Klubowe brzmienia wpasowywały się w mój
gust. Dodatkowo z Naruto bawiło mi się doskonale. Co prawda wiedziałam o jego
skrytych uczuciach do mojej osoby, jednak w przeciwieństwie do Lee potrafił je
rozgraniczyć. Doskonale wiedział, że jesteśmy tylko przyjaciółmi i nie może
liczyć na coś więcej.
Bujałam się w ryt znanej mi muzyki, gdy czyjeś ramiona
oplotły mnie w pasie. Zlękniona ,widząc Naruto przed sobą, szarpnęłam się
panicznie.
-I co się tak boisz, co ? – Krzyk brata zabrzmiał mi w uchu.
Naruto kiwnął do niego i zszedł z parkietu.
-Deidara ty skończony kretynie! Zamiast mózgu masz glinę czy
jak? – Trzepnęłam go w głowę. Zaśmiał się głupkowato. – Gdzie siedzicie ?
-Tam. – Wskazał stolik stojący niedaleko parkietu. – Idziesz
? – Potaknęłam i ruszyliśmy do znajomych brata.
-Sakura! Mój aniele! – Gdy podeszliśmy z Deidarą do ich
miejsca dobiegł mnie rozradowany krzyk Hidana. Kiwnęłam mu na przywitanie.
Rozejrzałam się po twarzach znajomych Deia. Prawie nikogo nie znałam.
Kojarzyłam jedynie Yahiko i twarz tej niebieskiej jędzy. Tak nawiasem, to
posyłał mi spojrzenie typu zabiję- cie- wydrapie- oczy- łyżką -i- wypchaną-
powieszę- na- ścianie. Nie przejęłam się tym i siadłam obok Hidana. – Może coś
do picia?
- A wiesz co, skuszę się. – Uśmiechnęłam się do niego. Po
chwili przede mną wylądował drink, kolejny i jeszcze następny. Lekko zaczęło
szumieć mi w głowie.
- Siostra, nie rozpędzaj się tak. –Usłyszałam zdenerwowany
głos blondyna. Spojrzałam na niego pijackim wzrokiem i niedelikatnie klepnęła
go w plecy. Spojrzał na mnie z ukosa.
-Jest okej! – Krzyknęłam pokazując kciuk na znak, że jest
dobrze. Westchnął jedynie i pociągnął łyk piwa. Ja natomiast złapałam
zdziwionego Hidana za rękę i pociągnęłam go na parkiet. – Idę szaleć!
Z dwudziestolatkiem tańczyło mi się równie dobrze co z
Naruto. Płynęłam wraz z muzyką. Na moich biodrach oparły się ręce Hidana,
jednak nie przeszkadzało mi to. Nie zwróciłam uwagi nawet na to, gdy jego usta
przylgnęły do mojej szyi. Ba! Nawet dałam mu ciche pozwolenie odchylając głowę
w bok. Usłyszałam jego cichy pomruk zadowolenia i poczułam jak przygryza płatek
mojego ucha. W głowie huczało a przez
ciało przeleciał przyjemny dreszcz podniecenia. Uchwycił moją dłoń i pociągnął mnie
w kierunku wyjść. Po chwili stałam na chłodnym dworze, opierając się o ścianę.
Tylko ciepły dotyk dłoni mężczyzny ogrzewał moje ciało. Z pocałunkami posuwał
się jeszcze dalej i w tym momencie natrafił na moje usta. Z początku musnął je
przelotnie, nie napotykając żadnego sprzeciwu przyciągnął mnie rękami i
ponownie połączył nasze usta w
pocałunku. Tym razem był on śmielszy, odważniejszy. Otworzyłam szerzej usta
zapraszając go do dalszej, namiętniejszej i intymniejszej pieszczoty.
Wykorzystał to niemal od razu. Niewiele myśląc zarzuciłam mu ręce na szyję.
Oddałam się temu doznaniu całkowicie, prawie tracąc kontakt z rzeczywistością.
Otrzeźwiłam się dopiero wtedy, gdy Hidan zniknął z mojego uścisku a ja się
lekko osunęłam po ścianie.
-Co ty do cholery wyprawiasz?! – Krzyk Deidary rozniósł się
po okolicy. Mocnym chwytem przyciągnął mnie do siebie.
-Och no nie przesadzaj. My tylko… - Blondyn nie dał mu
dokończyć.
-Zamknij się gnoju i wracaj do środka! – warknął
przytrzymując mnie mocniej. Siwowłosy spojrzał na mnie i zniknął za progiem
drzwi od klubu. Poczułam mocne pchnięcie i oparłam się o zimną ścianę. – Pytam
się, co ty odwalasz ?! Alkohol wyżarł ci mózg? – Spojrzał na mnie z wyrzutem. –
Żeby jeszcze z Hidanem… Pomyślałaś co powiedziałaby mama?!
-Zamknij się i o niej nie wspominaj! – Zachwiałam się
opierając o ścianę. – Nie ma jej tu, więc… - Głos mi zadrżał i urwałam w połowie zdania. Deidara spojrzał na mnie
smutnym wzrokiem. Podszedł do mnie i pomógł wpakować mi się na plecy. Zwisałam
teraz bezwładnie na jego plecach i obserwowałam chodnik. – Gdzie idziemy ?
-Zobaczysz.
-Zadzwoń do Naruto -
wybełkotałam i ziewnęłam. Z trudem wygrzebał komórkę z kieszeni i wybrał
odpowiedni numer. Rozmowa była szybka i zwięzła.
Nasza podróż nie trwała długo. Po chwili weszliśmy na jakieś
podwórko i skierowaliśmy się do tylnego wejścia. Deidara postawił mnie na
nogach i oparł o barierkę. Zapukał w drzwi i po chwili ukazała mi się dobrze
znana sylwetka.
-Sory za najście stary, ale widzisz jaka jest sytuacja.
Możesz nas przenocować? – zapytał z nadzieją w głosie.
-Pewnie – odezwał się zaspanym głosem właściciel domu.
Blondyn zgarnął mnie i przeszedł ze mną przez próg. – Zanieś ją do mojego
pokoju. – Po tych słowach Deidara skierował się schodami w górę i wszedł do
ciemnego pokoju. Położył mnie na łóżku i sam siadł na jego krawędzi. Usłyszałam
trzask zamykanego zamka. – Co jej odbiło?
-Sam nie wie. Spotkałem ją w klubie ze znajomymi, później
poszliśmy do Yahiko i reszty, no i tam napatoczył się Hidan. Dalej domyśl się
co się stało. – Westchnął zrezygnowany.
-Uh, trochę dupiata sytuacja – skomentował. – Nigdy
wcześniej jej się to nie zdarzyło.
- Dlatego nie wiem co w nią wstąpiło. – Przysłuchiwałam się
ich rozmowie powoli zasypiając. Później wyłączyłam się. Powróciłam, gdy Deidara
rozmawiał z ojcem przez komórkę.
-No, tato, razem z Sakurą nocujemy u Itachiego. Tak, tak,
wszystko w porządku. – Na moment ucichł. – Spotkaliśmy się w klubie, a że
wyszło, że nie mamy kierowcy to przyszliśmy tutaj. No, do jutra.
Pogrążyłam się we śnie.
***
Nawet nie mam siły wymyślić jakiegoś tekstu od samej siebie. Zmęczyłam ten rozdział a zostało mi jeszcze tyle do zrobienia. Ledwo patrzę na oczy ;________;
Co do rozdziału, zajmuje prawie 8 stron w wordzie. Mam nadzieję, że spodoba się Wam, nie ukrywam, że mi osobiście odpowiada i jestem z niego zadowolona. Wszystko opisywane jest z punktu widzenia Sakury ,w następnym rozdziale natomiast nie będziemy mogli posłuchać jej narzekań jak to boli ją głowa i innych pierdół związanych z piciem alkoholu xD
I wgl to UBOLEWAM bo jest tak mało Sasorka. Ale jak na razie nie będzie go zbyt wiele, będzie pojawiał się epizodycznie. Początkowo chcę skupić się na Deidarze i Sakurze. W końcu część pierwsza opowiadania nosi nazwę Our life ;d *czuję się mądra bo lecę angielszczyzną*
I wgl to UBOLEWAM bo jest tak mało Sasorka. Ale jak na razie nie będzie go zbyt wiele, będzie pojawiał się epizodycznie. Początkowo chcę skupić się na Deidarze i Sakurze. W końcu część pierwsza opowiadania nosi nazwę Our life ;d *czuję się mądra bo lecę angielszczyzną*
No i kurczaki...rozgadałam się ;<
No nic, żegnam się i życzę miłej lektury ;)
MELO !!! *ycypycy ycypycy*
OdpowiedzUsuńDobry rozdział ;)
Znowu Dei w mojej ulubionej roli O_O kochany braciszek <3 Jak on się o nią troszczy <3 a jak go opisałaś.. seksowny starszy brat <3
Widzę Sasori to na razie taki cichy, niepozorny.. ;D a później zrobi taki wjazd z buta i rozkocha w sobie Sakurę xD jestem ciekawa co ty tam wymyślisz xD
Właśnie Sakura.. ahh tej jej grube pociski xD Ale dobrze zabalowała, będzie miała co dzieciom opowiadać xD
Hidan- mistrz wykorzystywania sytuacji ;D
Naruto jako dobry przyjaciel <3 słodko.
Współczuje Hinacie :( mieć tak przekichane z tatusiem.. mehhh.. życzę jej szczęścia xD
Tam gdzieś było "Uśmiechnął się, pożyczył mi dobrej zabawy". Nigdy nie pożyczałam zabawy, ale kiedyś spróbuje xD ale to jedyna rzecz jaka wpadła mi w oko. :)
No nic.. pozdrawiam i wyczekuje na następne <3 niecierpliwie :D
Hehuehueheuheuheu :D Deia szarpałabym jak reksio szynkę >< Tak go po prostu kocham, że to ludzkie pojęcie przechodzi xD
OdpowiedzUsuńSasorka długo nie będzie w życiu Sakury, przynajmniej do pewnego ważnego momentu ^^
Hidan to zboczony, perwersyjny dziad, ale lubię go, i mam co do niego jakiś tam mały planik, ale nie wiem czy go wykorzystam :3
HIDASAKU
OdpowiedzUsuńNIE SPODZIEWAŁAM SIĘ
ZASKOCZYŁAŚ MNIE MOJA DROGA
Prze chwilę był jeden wielki bulwers z mojej strony o to czemu się obściskuję z Hidanem i w sumie nadal jest, ale jakby miał jeszcze jakieś ważne coś w życiu Saki odegrać, to nie krępuj się, ja na przykład bardzo lubię HidaSaku xD
No i ogólnie to... no rozdział długaśny, ale strasznie szybko mi zleciał i wgl nie mogę się doczekać następnych <33333 Dosłownie >_> NO KURCZE WCIĄGNĘŁAŚ MNIE !
Jestem zmęczona, bo piszę o godzinie jaka jest, czyli o 4, a więc proszę, pozwól mi teraz zakończyć, ok? (no i ja mądra nie zakończyłam, tylko pisałam dalej, bo nawiedziła mnie wena -_- <--- taki tam dopisek, gdy czytam od nowa koma i patrzę co dziwnego napisałam xD)
Przy okazji ja naprawdę nie wiem jak mam wyrazić miłość do twojego bloga, więc powiem ci to tak, kurcze jeszcze żadnego bloga (od dłuuuuugiego czasu) nie skomciałam od deski do deski, nawet jeśli to były dwa fucking rozdziały, a na tym kurcze mam ochotę dzielić się doznaniami rozdziału (o! póki jeszcze pamiętam! xD Dlaczego Konan to taka suka? Ona się zmieni, prawda? xD), więc powinnaś już wiedzieć jak bardzo wielbię twoje opowiadanie <3 W sumie to Sasorek jest niepotrzebny mi jak na razie wystarcza ta relacja DeiSaku (no tak jakby DeiSaku, bardziej wiesz, no wiesz o co mi chodzi >_< xD) no i wgl to... gdzie Sasuke? xD Nigdzie nie ma o nim wzmianki? To znaczy w sumie lepiej, żeby się nie pojawiał, bo jak zauważyłaś (nawet u mnie na blogu) załączył mi się ship SasuSaku i wszędzie ich widzę xD I jak Saska będzie miał ktoś inny to ja dednę xD Oby go jak na razie nie było xD (a najlepiej wcale xD)
Wgl chyba do cb napisze na gg, może uda mi się wyciągnąć od cb jakiś przelew opowiadania albo pomysłów xD Bo mam chcicę normalnie xD
Dawno już nie miałam takiej zajawki na bloga, no kurcze pisz dalej, PO PROSTU PISZ DALEJ!
G: A ty wyłącz ten capslock! -_-"
Nn: Ona to wszędzie kurde coś wciśnie jak ma na to zajawkę xD
NO I DOBRZE, CIESZCIE SIĘ, ŻE NACISKAM RAZ CAPSLOCK, A NIE GWAŁCĘ BIEDNEGO SHIFTA JAK TO KIEDYŚ ROBIŁAM, NAWET NIE WIEM CZEMU ._.
No i to wszystko! Weny i wstawiaj jak najszybciej rozdział ~!
Pozdrowienia i buziaki ~ :*
~Nana, Grimm i Nnoi