(...) nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie (...)
Julio
Cortázar –,, Gra w klasy”
Woda w basenie była dzisiaj zimna, lecz jej temperatura nie
miała na cokolwiek wpływu. Liczyły się tylko moje odczucia. Sam fakt, że
znajdowałam się w cieczy dawał mi wiele radości i frajdy. Płynąc wpatrywałam
się w dno zbiornika. Moje myśli
odbiegały w przeróżnych kierunkach. Egzamin dojrzałości i wstępne egzaminy na wybraną uczelnię
odbywały się w maju. Za dużo czasu to mi nie zostało. A w między czasie wypadły
mi kwalifikacje, na które właśnie się przygotowywałam. Nie ukrywam, że mi na
nich zależy, jednak wiem, że nie mogę zawalić testów.
-Jest lepiej, ale to i tak nie to czego szukamy. – Hinata
pochylała się nade mną ze stoperem w ręku. Robiła za mojego menadżera, chociaż
w ogóle nie znała się na pływaniu. Mierzyła mi czas, przynosiła picie i przede
wszystkim motywowała kiedy brakowało mi sił. – Pływasz dalej czy na dzisiaj
wystarczy?
-Starczy. Jestem już padnięta. – Zdjęłam okularki i podałam
je Hinacie. Ja natomiast, żeby choć trochę odpocząć, wzięłam większy oddech i
zanurzyłam się pod wodę. Oczy z początku miałam zamknięte, lecz po chwili
otworzyłam je i obserwowałam basenowy zbiornik.
W chwilach, które spędzałam sama ze sobą, powracały do mnie
informacje oraz wykreowane przeze mnie obrazy z pamiętnej imprezy. Choć od
tamtej chwili minął już przeszło tydzień, dalej nie mogłam sobie tego wybaczyć.
Plułam sobie w twarz, że doprowadziłam się do takiego stanu. Momentami sumienie
gryzło mnie do tego stopnia, że odrywałam się od rzeczywistości i popadałam w
stany podobne do tych apatycznych. Praktycznie zerowa reakcja na jakiekolwiek
bodźce. Przed, jeszcze większymi
,wyrzutami uchronił mnie Deidara. Byłam mu dozgonnie wdzięczna i nie raz w
myślach dziękowałam, że jednak go spotkałam. Gdyby nie on, wiadomo jak bym
skończyła.
Wypuściłam powietrze znajdujące się w moich płucach. Bąbelki
gazu, unosząc się na powierzchnie, otuliły moją twarz. Odbiłam się lekko
stopami od dna basenu i wypłynęłam na powierzchnię. Od razu zdjęłam czepek i
przetarłam twarz.
-Nie ma co rozpamiętywać, Sakura. – Wyszłam z basenu.
***
-Cześć brat. Gdzie jesteś? – Razem z Hinatą siedziałyśmy na
jednaj z ławek przed pływalnią. Z czystego lenistwa, tak bardzo nie chciało nam
się iść i czekać na autobus, że zadzwoniłam do Deidary. – Może chciałoby ci się
po nas przyjechać? – Umilkłam i w ciszy wysłuchałam tego co ma mi do
powiedzenia. Cmoknęłam z niezadowolenia. – No weź, nie bądź taki. – Siedząca
obok Hinata zaśmiała się, kiedy zaczęłam przedrzeźniać ,jęczącego przez
telefon, brata. W myślach jednak błagałam go na kolanach, żeby się nad nami
zlitował i ruszył ten kościsty tyłek z domu. Chwilę jeszcze narzekał i
niespodziewanie zakończył połączenie. Pełna szoku spojrzałam na wyświetlacz
telefonu. Cicho przeklęłam. – Chyba będziemy musiały wracać na nogach.
-Nie ma problemu, przejdziemy się. – Spojrzałam na
przygnębioną twarz przyjaciółki. Z udawanym smutkiem zaczęła wymieniać kolejne
plusy wracania do domu autobusem. Tu niby spacer, świeże powietrze, możliwość
rozmowy i inne pierdoły. Ale ja nie byłam taka głupia! Wiedziałam o co jej
biega.
-Jeżeli chcesz się spotkać z Dei’em to zapraszam do nas.
Możemy obejrzeć jakiś film.
-Ah! Aż tak bardzo to widać? – Dziewczyna schowała
zarumienioną twarz za włosami i ścisnęła mocniej pasek od torby. Zaśmiałam się z jej reakcji.
-Nie musisz się już tak wstydzić. Przecież to tylko ja. –
Zbliżyłam się do niej i przerzuciłam
rękę przez jej ramię. Jedyne co zrobiła to cicho westchnęła. Ciszę, która zapanowała
po zakończeniu naszej krótkiej rozmowy o moim bracie, przerwał dźwięk mojego
telefonu. Wyciągnęłam telefon z kiszeni i odebrałam połączenie od taty.
-No co tam? – Cierpliwe wysłuchałam tego co ma mi do
powiedzenia, pożegnałam się z uśmiechem na ustach i schowałam telefon na powrót
do kieszenie. – Nie zgadniesz! Deidara po nas przyjedzie. – Przyjaciółka
spojrzała na mnie. – Tata kazała mu to zrobić po tym jak się pokłócili.
-Um, to chyba dobrze.
-Dobrze? To wspaniale! – Chwyciłam ją pod ramię i prawi
biegiem kierowałam się na powrót pod pływalnię. – Dobrze, że nie zaszłyśmy za
daleko.
-Tak. – Hinata z promiennym uśmiechem na ustach i doskonale
słyszalną w głosie radością zaszczyciła mnie swoją odpowiedzią.
***
Ze zdenerwowania stukałam nogą o betonowy chodnik. Co chwila
rozglądałam się na boki i zerkałam na zegarek w telefonie. Sapnęłam cicho.
-No i gdzie tego idiotę wywiało? Tata mówił, że będzie za
piętnaście minut. – Po raz kolejny spojrzałam na telefon. – Wiesz ile tu
sterczymy? Pół godziny, trzydzieści minut! Już bym wolała wracać tym autobusem.
-Saki, spokojnie - z
rozbawieniem na twarzy Hinata poklepywała mnie po plechach. – Nie warto się
denerwować. Deidara-kun na pewno zaraz przyjedzie.
-Ten becnwał na pewno ma z nas ubaw. Nie zdziwiła bym się,
gdyby po nas nie przyjechał. – Narzekałabym dalej na brata, gdyby nie samochód,
który w obecnej chwili nie parkował na basenowym parkingu. Rozpoznając w nim
auto mojego ojca zgarnęłam torbę i razem
z przyjaciółką podeszłam do pojazdu. Zapakowałam torbę do bagażnika i
skierowała się do przednich drzwi samochodu z zamiarem zajęcia miejsca obok
tego idioty, ale zauważyłam, że już ktoś mnie uprzedził. Próbując ukryć swoje
zażenowanie zajęłam miejsce za pasażerem. – Gdzieś ty był? – Bez żadnych zbędnych
powitać, naskoczyłam na chłopaka. Tym samym przerwałam zapewne miła konwersację
Hinaty. Wybacz mi to przyjaciółko! – Wiesz ile na ciebie musiałyśmy czekać?! –
Zapięłam pasy.
-Hinata jakoś nie ma z tym, żadnego problemu. Tylko jak
zwykle ty narzekasz. – Ze skwaszoną miną odwrócił się do przodu i odpalił
zapłon samochodu. Ruszył przed siebie. – Tak w ogóle to nie znasz manier,
gówniaro?
-Co?
-Jakbyś nie zauważyła to obok mnie siedzi Sasori. Wypadałoby
się przywitać moja kochana siostrzyczko – z wyraźnym triumfem w głosie zwrócił
się do mnie.
-Nie mów mi co mam robić. Będę chciała to się przywitam. –
Spojrzałam na chłopaka siedzącego na fotelu przede mną. Westchnęłam w duchu i
klepnęłam chłopaka w ramię. Jedyna jaka
reakcja z jaką się spotkałam to wystawienie jego lewej ręki nad głową.
Zdziwiona, przybiłam z nim piątkę. Po tym geście ręka zniknęła. Odwróciłam się
w stronę Hinaty i obie wzruszyłyśmy ramionami.
-Hinata, chcesz się wybrać z nami do galerii sztuki? – Głos
mojego brat rozbrzmiał w samochodzie. Słysząc jego propozycję, nawet nie
posyłając Hinacie żadnego spojrzenia, wyrwałam się z odpowiedzią.
-Pewnie, że tak. Będzie fajnie. – Posłałam dziewczynie
wymowne spojrzenie. W mojej głowie tworzył się już zaiste wspaniały plan.
Wystarczy, że pozbyłabym się tego całego Sasori’ego, a Hina i ten bałwan
mogliby spędzić trochę czasu na osobności.
Tak naprawdę nie uśmiechało mi się to, że mojej najlepszej
przyjaciółce podoba się Deidara. Mieszkam z nim od urodzenia i znam go jak mało
kto. Ten drań jest cholernym babiarzem. Jeszcze nigdy nie zadurzyło się, żeby
miał jedną dziewczynę dłużej niż dwa tygodnie. Lubił imprezować i był typowym
lekkoduchem. Dla niego istniała jedynie chwila obecna, jutro natomiast było dla
niego daleką przyszłością. Hinata była jego zupełnym przeciwieństwem. Bardzo
mocno wierzyła w tą jedyną i niepowtarzalną, pierwszą miłość. Bardzo dobrze
zdawałam sobie sprawę z tego, że może się rozczarować i zostać zraniona przez
mojego brata. Mimo to w żaden sposób nie chciałam przeszkadzać w jej uczuciach
do niego. Widząc uśmiechniętą i rozpromienioną twarz przyjaciółki, pragnęłam
podarować jej tego ulotnego szczęścia jak najwięcej tylko się dało. Później
jakoś sobie poradzimy.
-Nie ciebie się pytałem. Hinata, więc jak? – Deidara
ponaglił dziewczynę.
- Szczerze to chyba powinnam już wracać do domu. Mam tam
trochę do zrobienia.- Klepnęłam ją w ramię.
– Ale dam się dzisiaj namówić.
-Świetnie! – Ze szczerą radością wykrzyknął, trącając kolegę
w ramię. – Saso, słyszałeś? Dziewczyny jadą z nami.
-Ekstra. – Chłopak zaczytany w jakąś ulotkę beznamiętnie
burknął. Pod galerię sztuki dojechaliśmy kilkanaście minut później. Droga do
niej minęła dość przyjemnie. Znaczy no. Przyjemnie, ale zależy dla kogo. Ja nie
odzywałam się praktycznie wcale, dodatkowo znosiłam wredne docinki brata. Buc o
czerwonych włosach cały czas milczał. Natomiast Deidara i Hinata prowadzili
sobie miłą konwersację. A na jaki temat? Oczywiście ten trep musiał wyciągnąć
na wierzch wszystkie moje wstydliwe wpadki z przeszłości. Zabiję go za to w
domu. Teraz nie chcę przeszkadzać Hinacie.
-Jesteśmy na miejscu. – Po chwili wszyscy wchodziliśmy przez
drzwi wejściowe do wnętrza galerii. Po zakupieniu biletów udaliśmy się wędrówkę
po salach. Moja próba rozdzielenia blondyna i Sasoriego nie była wcale
potrzebna. Przede mną malował się bowiem, ładny i przyjemy dla oka obraz.
Hinata i Deidara, stojąc przy jednym z obrazów, żywo rozmawiali wymieniając się
odczuciami. Nie zwracali uwagi na mnie i Sasoriego. Po chwili przeszli do
kolejnego obrazu.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zastanowieniu się co
począć ruszyłam w przeciwnym kierunku co para. Ze splecionymi dłońmi z tyłu,
wolnym krokiem przemierzałam galerię. Nie poświęcałam uwagi wszystkim obrazom z
osobna tak jak wszyscy. Zatrzymałam się jednak przy jednej z wystaw, zauważając
znajomą sylwetkę. Nie za bardzo wiedząc co zrobić podeszłam do chłopaka.
Milczałam.
-Wiesz, że śmierdzisz chlorem? – Do moich uszu dobiegł cichy
i przyjemy baryton chłopaka. Zaskoczona zwróciłam na niego swoją uwagę. Z uwagą
przyglądał się obrazowi wiszącemu na ścianie.
***
- To natomiast jest obraz mojego ulubionego malarza - z zachwytem pełny skupieniem opowiadałem
dziewczynie o każdym obrazie. Spoglądając to na mnie, to na obraz, w ciszy, z
lekkim uśmiechem i zaróżowionymi policzkami, chłonęła każde słowo wypowiadane
przez moją osobę. – Nie zanudzam cię
czasem? – W pewnym momencie przerwałem
swój monolog.
- Oczywiście, że nie. – Dziewczyna zaprzeczyła podnosząc
ręce na wysokość klatki piersiowej i machając przecząco głową. – Bardzo
przyjemnie się ciebie słucha. – Przeszliśmy do kolejnego obrazu.
Hianatę poznałem, kiedy Sakura i ona chodziły do pierwszej klasy
gimnazjum. Od samego początku zaskarbiła sobie moją sympatię. Nieśmiała,
małomówna i urocza dziewczynka. Nie miałem z nią zbyt dużo tematów do rozmów,
jednak za każdym razem gdy przychodziła do Sakury wymieniliśmy kilka zdań.
-Gdzie wybierasz się po egzaminach? – przerwałem ,panującą
od chwili, ciszę.
-Na prawo. Mój tata…
-Nie mam na myśli tego co oczekuje od ciebie ojciec. –
Przerwałem jej, nie dając dokończyć wypowiedzi.
–Rozchodzi mi się o to, co ty
pragniesz robić? – Nastała chwilowa cisza.
-Od dawna marzę, żeby pracować jako nauczyciel. Bardzo lubię
pomagać przy nauce, lubię coś objaśniać, tłumaczyć. To naprawdę sprawia mi
frajdę.
-Więc, dlaczego nie zrobisz tego czego pragniesz? Przecież
to twoje życie, nikt nie powinien narzucać ci własnego zdania i dyktować co
masz robić.
-Mój ojciec nie jest taki jak wasz. Ma wobec mnie wielkie
wymagania. Nie zaakceptuje mojego własnego wyboru.
-Więc myślisz, że nasz ojciec nie ma wobec nas wymagań? –
Dziewczyna podenerwowana spojrzała na mnie skubiąc rąbek koszuli. – Zaskoczę
cię. Ma wymagania i to całkiem wysokie. Dotarło do niego jednak, że razem z
Sakurą jesteśmy w odpowiednim wieku, by móc decydować o samym sobie. Jest
świadom tego, że gdyby narzucał nam swoje zdanie, nie bylibyśmy szczęśliwi. –
Obserwowałem reakcję Hinaty. Na samym początku zmarszczyła brwi, później
przygryzła wargę a na sam koniec przełknęła ślinę. Wyglądała jakby miała zaraz
się popłakać. Chyba powiedziałem za dużo? – Um. Może skończy ten temat –
jęknąłem zażenowany. Potaknęła głową. Ruszyliśmy w dalszą drogę.
***
Siedziałam z Sasorim przy jednym ze stolików w kawiarni
znajdującej się w galerii. Popijając w milczeniu kawę obserwowałam krzątających
się ludzi. Jedni z ,większym lub mniejszym , zainteresowaniem podziwiali
wystawę, wymieniali się poglądami, inni czytali broszury. Spojrzałam na
,szkicującego coś w zeszycie, chłopaka siedzącego naprzeciw. Zainteresowana
przybliżyłam się. Wtem jego ręką zatrzymała się. Podnosząc wzrok do góry
natknęłam się na pojrzenie brązowych oczu. Powróciłam do swojej poprzedniej
pozycji i wzięłam łyk kawy. Chłopak powrócił do szkicu.
-Chciałam zapytać co robisz. – Przerwałam panującą ciszę.
-Jak widzisz, szkicuję. – Bez oderwania wzroku od kartki
papieru i przerwania pracy burknął cichą odpowiedź pod nosem. Przekręciłam
oczami. Gbur.
-To wiem. Co szkicujesz?
-Projekt lalki.
-Projektujesz lalki? – Ze szczerym zainteresowaniem znów
przybliżyłam się do jego osoby. Ty razem przestał kreślić projekt lalki i
spojrzał na mnie. Podejrzliwym wzrokiem, ale spojrzał. Jest postęp!
-Ta, zajmuję się lalkarstwem. – Chciałam zadać kolejne
pytanie, kiedy przerwał mi głos Hinaty.
-Tu jesteście. Szukaliśmy was. – Razem z moim bratem
dosiedli się do stolika. Deidara i czerwona gnida nie zwlekając rozpoczęli
zażartą rozmowę na temat wystawy. Ja z Hinatą zaczęłyśmy plotkować. Cały spokój
i przyjemną atmosferę zepsuło nieoczekiwane przybycie Hidana.
-No cześć moje ziomale! – Nie pytając o zgodę, przysiadł się
na wolne krzesło. – Sakura, aniele, dawno się nie widzieliśmy. –Chwycił moją
rękę leżącą na stole. Spojrzałam na niego jak na idiotę i strzepnęłam jego
dłoń. Niczym niewzruszony kontynuował rozmowę. – Wy też przyszliście obejrzeć
wystawę?
-Zjeżdżaj stąd, nikt cię tu nie zapraszał. –Deidara rzucał
mu mordercze spojrzenie. Hidan natomiast, żeby zrobić mu na złość, bardziej
rozwalił się na krześle. – Nie rozumiesz co się do ciebie mówi?
-Oi, Dei! Przestań już rozpamiętywać to co było tydzień
temu. Sakura już o tym zapomniała, więc nie ma co się nad tym rozwodzić. Przyznasz
mi rację, prawda złotko? – Z parszywym i cwaniackim uśmiechem spojrzał na mnie.
Olałam go po całości. Dobrze by było, gdyby mój, inteligentny inaczej ,brat
zrobił to samo. Ale nie! On musiał dalej brnąć w słowne potyczki z pędrakiem.
- Mam użyć pięści tak jak ostatnio czy grzecznie sobie
pójdziesz? – Teraz nawet Akasuna zainteresowany spojrzał na Hidana.
-No nie bądź taki, Dei. To, że twoja siorka zaliczyła ze mną
małą wpadkę, nie przełoży się na nasze relacje, nie stary? – Zaśmiał się. – A
tak nawiasem mówiąc. Akasuna, bierz się za nią, świetnie całuje, mówię ci. I
tyłek też ma niczego sobie. – Przerzucił na mnie swoje lubieżne spojrzenie. Już
otwierałam usta, żeby coś mu odpyskować, ale ubiegło mnie głośne szuranie
krzesełka i głos brata.
-Wypierdalaj. – Zaciskając usta w wąską linię pochylał się
nad stolikiem. – Powtórzę ostatni raz, spierdalaj.
-Spoko luz. – Hidan wstał z zajmowanego miejsca. – Ale, aż
tak bardzo cię podkurwiłem, że cieknie ci z nosa? – Na jego uwagę momentalnie
spojrzałam na twarz brata. Widziałam jak ręką ściera stróżkę krwi sączącą się z
nosa. Spanikowana podpisałam się i podeszłam do brata.
-Usiądź – z dozą zmartwienia w głosie chwyciłam go za rękę i
pociągnęłam w dół. W między czasie poprosiłam Hinatę o kupno wody, sama
natomiast wyciągnęłam chusteczki higieniczne. Hidan gadał coś jeszcze, lecz nie
słuchałam go. Skupiłam się na Deidarze.
-Wywalaj stąd Siwy, swoim gadaniem wkurzasz każdego. – Głos
Sasori’ego zabrzmiał za moimi plecami. Chwilę później słyszałam jak Hidan
odchodzi, odetchnęłam z ulgą. – Pomóc jakoś?
-Nie, dzięki. – Skinęłam mu głową. – Deidara, jak się
czujesz?
-Słabo mi trochę, no i we łbie mi się kręci.
-Jak ogarniemy twój nos to się zwijamy. Odpoczniesz w domu.
Podniosła się do pozycji stojącej i spojrzałam na Akasunę. – Masz prawko?
-No, mam.
-A poprowadzisz za tego imbecyla?
-Sakura! Ty nie wiesz co ty wyprawiasz! – Blondyn poderwał
się na nogi. – On nas zabije!
-Zamknij się i trzymaj tą chusteczkę przy gębie. -
Specjalnie ścisnęłam jego nos mocniej. Jęknął i opadł na krzesełko. – To jak
będzie? – Sasori potaknął głową.
-Zginiemy – ze smutkiem w głosie westchnął Deidara.
Jezusicku! NAPISAŁAM ROZDZIAŁ! Mimo, że nie powala długością i jakością też, to cieszę się, że w końcu go napisałam. Osobiście to mi się on nie podoba, ale kurczę, nic innego nie napiszę, WYBACZCIE MI ! Tak ogólnie rzecz biorąc, to miałam zamiar napisać go dopiero po maturze, ale cholerka! Mi też należy się jakaś przyjemność( TEN ROZDZIAŁ BYŁ AKURAT KATORGĄ) xD Postanowiłam jedną sobotę sobie odpuścić.
Dziękuję Wam, moje kochane dziewczynki za wyrozumiałość ^_^
Yuriko, żeby zaspokoić Twoją ciekawość, pochwalę się z czego zdaję >< Nie licząc przedmiotów obowiązkowych, to rozszerzony angielski, chemię i biologię... Masakra, że się na to zdecydowałam ! Czuję, że umrę T.T
Za błędy przepraszam!
Pozdrawiam Was gorąco :*
Yuriko, żeby zaspokoić Twoją ciekawość, pochwalę się z czego zdaję >< Nie licząc przedmiotów obowiązkowych, to rozszerzony angielski, chemię i biologię... Masakra, że się na to zdecydowałam ! Czuję, że umrę T.T
Za błędy przepraszam!
Pozdrawiam Was gorąco :*
Jak ja na niego czekałam!
OdpowiedzUsuńNie powiem ciekawa rozmowa Sakury i Sasori'ego. xD
Deidara i Hinata fajna z nich para będzie. :D I dzięki temu Sakura i Sasori częściej będą się spotykać, prawda? :3
Jak ja nie lubię Hidana. ;_; Dobrze, że szybko sobie poszedł. Ale rację muszę mu przyznać, niech Sasori się bierze za Sakurę. :D I to jak najszybciej. :3
Weny! xx
Witam,witam ! :D
UsuńSpotykać się będą, jasna sprawa xD tylko kurde, nie chcę nic pisać, żeby nie wydać tego co mam w głowie ><
Mogę jedynie powiedzieć tyle, że obecnie to trochę daleko do głównych parek :D
I wena się przyda, bo na chwilę obecną jej brakuje...T.T
Zabawny rozdział! ;) Pomimo całej tej sytuacji rozmyślania Sakury i jej swoistego zamartwiania się przeszłością i przyszłością i całym światem, podoba mi się jej każda wymiana zdań z bratem. Deidara z mangi jest bardzo podobny do tego, którego Ty przedstawiasz. ;) Tak samo zarozumiały i niepozwalający dojśc do słowa.
OdpowiedzUsuńI oczywiście.. Sasori. Powazny, cichy.. i jakże wydaje sie tak i właśnie pociągający. ;) Nawet kiedy Hidan wpada ze swoimi głupimi docinkami, on zachowuje odpowiednia postawę.; )
Może Sakura jakoś ładnie mu podziękuje za pomoc? ;)
Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam! ;)
Jestem przeszczęśliwa, że rozdział przypadł Ci do gustu ^^
UsuńCo do Deidary i Sasori'ego, też podobają mi się tacy jacy są,później na rzecz opowiadania przejdą wewnętrzna przemianę( jakoś tak zabrzmiało poważnie :o) XD
oczywiście, że mu podziękuje, nie wiem jak, ale jakoś na pewno ! ;)
Ja również pozdrawiam i dziękuje za miłe słowa! <3
Dobry rozdział :D taki lekki, przyjemnie go się czytało. A w następnym będzie Sasodriver <333 nie mogę się doczekać xDD
OdpowiedzUsuń"-Wiesz, że śmierdzisz chlorem?"
Ogólnie to Sasori ma dobre teksty na podryw xD oby tak dalej :D
Deidara i Hinatka <33 ale to będzie słodki związek xD i jeszcze pewnie przez niego dziewczyna będzie się ojcu buntować :D
Dziękuje za zaspokojenie mojej ciekawości xD zauważyłam, że zdajesz te przedmioty, które ja zamierzam w przyszłości (^-^)
Czekam na kolejny rozdział i jeszcze raz życzę Ci powodzenia xx
Pozdrawiam!! :**
Yuriko, witam moja kochana <3
UsuńSaso to jest podrywacz pierwsza klasa, wiadomka, że będzie leciał jakimiś epickimi tekstami :D
DeiHina-> słodycz aż będzie cieknąć im uszami i nosami, i nie wiadomo czym jeszcze..XD
Yuriko, powiadam Ci, ciężkie czasu nastaną w Twym życiu, bowiem chemia i biologia jak Cie wsysną to się nie odsyśniesz xd ( Marta tak bardzo twórca nowych słów ><) nie zapominaj o Polskim, wredna szuja to jest :D
Ja na kolejny rozdział również oczekuje ^^
Nie dziękuje i też bardzo mocno pozdrawiam ;**
Jestem bardzo ciekawa umiejętności Sasoriego dotyczących prowadzenia pojezdów mechanicznych hyhyhy. ;3 Za moało mi trochę relacji między różową, a ukochanym rudzielcem, ale liczę na postęp jakiś. :D z niecierpliwością czekam na następną. Buźka :D
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńKolejne rozdział się pisze, przysięgam na mały paluszek! Tylko potrzeba mi jeszcze trochę czasu, żeby zebrać wszystko w jedną całość :)
Usuńsasori, miszczuXDDDD
OdpowiedzUsuńm.