sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 4



(...) nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie (...)
                              Julio Cortázar –,, Gra w klasy”
                                                                                         

          Woda w basenie była dzisiaj zimna, lecz jej temperatura nie miała na cokolwiek wpływu. Liczyły się tylko  moje odczucia. Sam fakt, że znajdowałam się w cieczy dawał mi wiele radości i frajdy. Płynąc wpatrywałam się w dno  zbiornika. Moje myśli odbiegały w przeróżnych kierunkach. Egzamin dojrzałości  i wstępne egzaminy na wybraną uczelnię odbywały się w maju. Za dużo czasu to mi nie zostało. A w między czasie wypadły mi kwalifikacje, na które właśnie się przygotowywałam. Nie ukrywam, że mi na nich zależy, jednak wiem, że nie mogę zawalić testów.


           -Jest lepiej, ale to i tak nie to czego szukamy. – Hinata pochylała się nade mną ze stoperem w ręku. Robiła za mojego menadżera, chociaż w ogóle nie znała się na pływaniu. Mierzyła mi czas, przynosiła picie i przede wszystkim motywowała kiedy brakowało mi sił. – Pływasz dalej czy na dzisiaj wystarczy?

          -Starczy. Jestem już padnięta. – Zdjęłam okularki i podałam je Hinacie. Ja natomiast, żeby choć trochę odpocząć, wzięłam większy oddech i zanurzyłam się pod wodę. Oczy z początku miałam zamknięte, lecz po chwili otworzyłam je i obserwowałam basenowy zbiornik.

          W chwilach, które spędzałam sama ze sobą, powracały do mnie informacje oraz wykreowane przeze mnie obrazy z pamiętnej imprezy. Choć od tamtej chwili minął już przeszło tydzień, dalej nie mogłam sobie tego wybaczyć. Plułam sobie w twarz, że doprowadziłam się do takiego stanu. Momentami sumienie gryzło mnie do tego stopnia, że odrywałam się od rzeczywistości i popadałam w stany podobne do tych apatycznych. Praktycznie zerowa reakcja na jakiekolwiek bodźce.  Przed, jeszcze większymi ,wyrzutami uchronił mnie Deidara. Byłam mu dozgonnie wdzięczna i nie raz w myślach dziękowałam, że jednak go spotkałam. Gdyby nie on, wiadomo jak bym skończyła.

          Wypuściłam powietrze znajdujące się w moich płucach. Bąbelki gazu, unosząc się na powierzchnie, otuliły moją twarz. Odbiłam się lekko stopami od dna basenu i wypłynęłam na powierzchnię. Od razu zdjęłam czepek i przetarłam twarz.

          -Nie ma co rozpamiętywać, Sakura. – Wyszłam z basenu.

                                                                                              ***

          -Cześć brat. Gdzie jesteś? – Razem z Hinatą siedziałyśmy na jednaj z ławek przed pływalnią. Z czystego lenistwa, tak bardzo nie chciało nam się iść i czekać na autobus, że zadzwoniłam do Deidary. – Może chciałoby ci się po nas przyjechać? – Umilkłam i w ciszy wysłuchałam tego co ma mi do powiedzenia. Cmoknęłam z niezadowolenia. – No weź, nie bądź taki. – Siedząca obok Hinata zaśmiała się, kiedy zaczęłam przedrzeźniać ,jęczącego przez telefon, brata. W myślach jednak błagałam go na kolanach, żeby się nad nami zlitował i ruszył ten kościsty tyłek z domu. Chwilę jeszcze narzekał i niespodziewanie zakończył połączenie. Pełna szoku spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Cicho przeklęłam. – Chyba będziemy musiały wracać na nogach.

           -Nie ma problemu, przejdziemy się. – Spojrzałam na przygnębioną twarz przyjaciółki. Z udawanym smutkiem zaczęła wymieniać kolejne plusy wracania do domu autobusem. Tu niby spacer, świeże powietrze, możliwość rozmowy i inne pierdoły. Ale ja nie byłam taka głupia! Wiedziałam o co jej biega.

           -Jeżeli chcesz się spotkać z Dei’em to zapraszam do nas. Możemy obejrzeć jakiś film.

           -Ah! Aż tak bardzo to widać? – Dziewczyna schowała zarumienioną twarz za włosami i ścisnęła mocniej pasek od torby. Zaśmiałam  się z jej reakcji.

           -Nie musisz się już tak wstydzić. Przecież to tylko ja. – Zbliżyłam  się do niej i przerzuciłam rękę przez jej ramię. Jedyne co zrobiła to cicho westchnęła. Ciszę, która zapanowała po zakończeniu naszej krótkiej rozmowy o moim bracie, przerwał dźwięk mojego telefonu. Wyciągnęłam telefon z kiszeni i odebrałam połączenie od taty.

          -No co tam? – Cierpliwe wysłuchałam tego co ma mi do powiedzenia, pożegnałam się z uśmiechem na ustach i schowałam telefon na powrót do kieszenie. – Nie zgadniesz! Deidara po nas przyjedzie. – Przyjaciółka spojrzała na mnie. – Tata kazała mu to zrobić po tym jak się pokłócili.

           -Um, to chyba dobrze.

          -Dobrze? To wspaniale! – Chwyciłam ją pod ramię i prawi biegiem kierowałam się na powrót pod pływalnię. – Dobrze, że nie zaszłyśmy za daleko.

          -Tak. – Hinata z promiennym uśmiechem na ustach i doskonale słyszalną w głosie radością zaszczyciła mnie swoją odpowiedzią.

                                                                                              ***

          Ze zdenerwowania stukałam nogą o betonowy chodnik. Co chwila rozglądałam się na boki i zerkałam na zegarek w telefonie. Sapnęłam cicho.

           -No i gdzie tego idiotę wywiało? Tata mówił, że będzie za piętnaście minut. – Po raz kolejny spojrzałam na telefon. – Wiesz ile tu sterczymy? Pół godziny, trzydzieści minut! Już bym wolała wracać tym autobusem.

          -Saki, spokojnie -  z rozbawieniem na twarzy Hinata poklepywała mnie po plechach. – Nie warto się denerwować. Deidara-kun na pewno zaraz przyjedzie.

          -Ten becnwał na pewno ma z nas ubaw. Nie zdziwiła bym się, gdyby po nas nie przyjechał. – Narzekałabym dalej na brata, gdyby nie samochód, który w obecnej chwili nie parkował na basenowym parkingu. Rozpoznając w nim auto  mojego ojca zgarnęłam torbę i razem z przyjaciółką podeszłam do pojazdu. Zapakowałam torbę do bagażnika i skierowała się do przednich drzwi samochodu z zamiarem zajęcia miejsca obok tego idioty, ale zauważyłam, że już ktoś mnie uprzedził. Próbując ukryć swoje zażenowanie zajęłam miejsce za pasażerem. – Gdzieś ty był? – Bez żadnych zbędnych powitać, naskoczyłam na chłopaka. Tym samym przerwałam zapewne miła konwersację Hinaty. Wybacz mi to przyjaciółko! – Wiesz ile na ciebie musiałyśmy czekać?! – Zapięłam pasy.

          -Hinata jakoś nie ma z tym, żadnego problemu. Tylko jak zwykle ty narzekasz. – Ze skwaszoną miną odwrócił się do przodu i odpalił zapłon samochodu. Ruszył przed siebie. – Tak w ogóle to nie znasz manier, gówniaro?

          -Co?

          -Jakbyś nie zauważyła to obok mnie siedzi Sasori. Wypadałoby się przywitać moja kochana siostrzyczko – z wyraźnym triumfem w głosie zwrócił się do mnie.

          -Nie mów mi co mam robić. Będę chciała to się przywitam. – Spojrzałam na chłopaka siedzącego na fotelu przede mną. Westchnęłam w duchu i klepnęłam chłopaka w ramię.  Jedyna jaka reakcja z jaką się spotkałam to wystawienie jego lewej ręki nad głową. Zdziwiona, przybiłam z nim piątkę. Po tym geście ręka zniknęła. Odwróciłam się w stronę Hinaty i obie wzruszyłyśmy ramionami.

          -Hinata, chcesz się wybrać z nami do galerii sztuki? – Głos mojego brat rozbrzmiał w samochodzie. Słysząc jego propozycję, nawet nie posyłając Hinacie żadnego spojrzenia, wyrwałam się z odpowiedzią.

          -Pewnie, że tak. Będzie fajnie. – Posłałam dziewczynie wymowne spojrzenie. W mojej głowie tworzył się już zaiste wspaniały plan. Wystarczy, że pozbyłabym się tego całego Sasori’ego, a Hina i ten bałwan mogliby spędzić trochę czasu na osobności.

          Tak naprawdę nie uśmiechało mi się to, że mojej najlepszej przyjaciółce podoba się Deidara. Mieszkam z nim od urodzenia i znam go jak mało kto. Ten drań jest cholernym babiarzem. Jeszcze nigdy nie zadurzyło się, żeby miał jedną dziewczynę dłużej niż dwa tygodnie. Lubił imprezować i był typowym lekkoduchem. Dla niego istniała jedynie chwila obecna, jutro natomiast było dla niego daleką przyszłością. Hinata była jego zupełnym przeciwieństwem. Bardzo mocno wierzyła w tą jedyną i niepowtarzalną, pierwszą miłość. Bardzo dobrze zdawałam sobie sprawę z tego, że może się rozczarować i zostać zraniona przez mojego brata. Mimo to w żaden sposób nie chciałam przeszkadzać w jej uczuciach do niego. Widząc uśmiechniętą i rozpromienioną twarz przyjaciółki, pragnęłam podarować jej tego ulotnego szczęścia jak najwięcej tylko się dało. Później jakoś sobie poradzimy.

          -Nie ciebie się pytałem. Hinata, więc jak? – Deidara ponaglił dziewczynę.

          - Szczerze to chyba powinnam już wracać do domu. Mam tam trochę do zrobienia.- Klepnęłam ją w ramię. 

          – Ale dam się dzisiaj namówić.

          -Świetnie! – Ze szczerą radością wykrzyknął, trącając kolegę w ramię. – Saso, słyszałeś? Dziewczyny jadą z nami.

          -Ekstra. – Chłopak zaczytany w jakąś ulotkę beznamiętnie burknął. Pod galerię sztuki dojechaliśmy kilkanaście minut później. Droga do niej minęła dość przyjemnie. Znaczy no. Przyjemnie, ale zależy dla kogo. Ja nie odzywałam się praktycznie wcale, dodatkowo znosiłam wredne docinki brata. Buc o czerwonych włosach cały czas milczał. Natomiast Deidara i Hinata prowadzili sobie miłą konwersację. A na jaki temat? Oczywiście ten trep musiał wyciągnąć na wierzch wszystkie moje wstydliwe wpadki z przeszłości. Zabiję go za to w domu. Teraz nie chcę przeszkadzać Hinacie.

          -Jesteśmy na miejscu. – Po chwili wszyscy wchodziliśmy przez drzwi wejściowe do wnętrza galerii. Po zakupieniu biletów udaliśmy się wędrówkę po salach. Moja próba rozdzielenia blondyna i Sasoriego nie była wcale potrzebna. Przede mną malował się bowiem, ładny i przyjemy dla oka obraz. Hinata i Deidara, stojąc przy jednym z obrazów, żywo rozmawiali wymieniając się odczuciami. Nie zwracali uwagi na mnie i Sasoriego. Po chwili przeszli do kolejnego obrazu.

          Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zastanowieniu się co począć ruszyłam w przeciwnym kierunku co para. Ze splecionymi dłońmi z tyłu, wolnym krokiem przemierzałam galerię. Nie poświęcałam uwagi wszystkim obrazom z osobna tak jak wszyscy. Zatrzymałam się jednak przy jednej z wystaw, zauważając znajomą sylwetkę. Nie za bardzo wiedząc co zrobić podeszłam do chłopaka. Milczałam.

          -Wiesz, że śmierdzisz chlorem? – Do moich uszu dobiegł cichy i przyjemy baryton chłopaka. Zaskoczona zwróciłam na niego swoją uwagę. Z uwagą przyglądał się obrazowi wiszącemu na ścianie.

                                                                              ***
          - To natomiast jest obraz mojego ulubionego malarza -  z zachwytem pełny skupieniem opowiadałem dziewczynie o każdym obrazie. Spoglądając to na mnie, to na obraz, w ciszy, z lekkim uśmiechem i zaróżowionymi policzkami, chłonęła każde słowo wypowiadane przez  moją osobę. – Nie zanudzam cię czasem? – W pewnym momencie przerwałem  swój monolog.

          - Oczywiście, że nie. – Dziewczyna zaprzeczyła podnosząc ręce na wysokość klatki piersiowej i machając przecząco głową. – Bardzo przyjemnie się ciebie słucha. – Przeszliśmy do kolejnego obrazu.

          Hianatę poznałem, kiedy Sakura i ona chodziły do pierwszej klasy gimnazjum. Od samego początku zaskarbiła sobie moją sympatię. Nieśmiała, małomówna i urocza dziewczynka. Nie miałem z nią zbyt dużo tematów do rozmów, jednak za każdym razem gdy przychodziła do Sakury wymieniliśmy kilka zdań.

           -Gdzie wybierasz się po egzaminach? – przerwałem ,panującą od chwili, ciszę.

           -Na prawo. Mój tata…

          -Nie mam na myśli tego co oczekuje od ciebie ojciec. – Przerwałem jej, nie dając dokończyć wypowiedzi. 

          –Rozchodzi mi się o to, co ty pragniesz robić? – Nastała chwilowa cisza.

          -Od dawna marzę, żeby pracować jako nauczyciel. Bardzo lubię pomagać przy nauce, lubię coś objaśniać, tłumaczyć. To naprawdę sprawia mi frajdę.

          -Więc, dlaczego nie zrobisz tego czego pragniesz? Przecież to twoje życie, nikt nie powinien narzucać ci własnego zdania i dyktować co masz robić.

          -Mój ojciec nie jest taki jak wasz. Ma wobec mnie wielkie wymagania. Nie zaakceptuje mojego własnego wyboru.

          -Więc myślisz, że nasz ojciec nie ma wobec nas wymagań? – Dziewczyna podenerwowana spojrzała na mnie skubiąc rąbek koszuli. – Zaskoczę cię. Ma wymagania i to całkiem wysokie. Dotarło do niego jednak, że razem z Sakurą jesteśmy w odpowiednim wieku, by móc decydować o samym sobie. Jest świadom tego, że gdyby narzucał nam swoje zdanie, nie bylibyśmy szczęśliwi. – Obserwowałem reakcję Hinaty. Na samym początku zmarszczyła brwi, później przygryzła wargę a na sam koniec przełknęła ślinę. Wyglądała jakby miała zaraz się popłakać. Chyba powiedziałem za dużo? – Um. Może skończy ten temat – jęknąłem zażenowany. Potaknęła głową. Ruszyliśmy w dalszą drogę.

                                                                                              ***

           Siedziałam z Sasorim przy jednym ze stolików w kawiarni znajdującej się w galerii. Popijając w milczeniu kawę obserwowałam krzątających się ludzi. Jedni z ,większym lub mniejszym , zainteresowaniem podziwiali wystawę, wymieniali się poglądami, inni czytali broszury. Spojrzałam na ,szkicującego coś w zeszycie, chłopaka siedzącego naprzeciw. Zainteresowana przybliżyłam się. Wtem jego ręką zatrzymała się. Podnosząc wzrok do góry natknęłam się na pojrzenie brązowych oczu. Powróciłam do swojej poprzedniej pozycji i wzięłam łyk kawy. Chłopak powrócił do szkicu.

          -Chciałam zapytać co robisz. – Przerwałam panującą ciszę.

          -Jak widzisz, szkicuję. – Bez oderwania wzroku od kartki papieru i przerwania pracy burknął cichą odpowiedź pod nosem. Przekręciłam oczami. Gbur.

          -To wiem. Co szkicujesz?

          -Projekt lalki.

          -Projektujesz lalki? – Ze szczerym zainteresowaniem znów przybliżyłam się do jego osoby. Ty razem przestał kreślić projekt lalki i spojrzał na mnie. Podejrzliwym wzrokiem, ale spojrzał. Jest postęp!

           -Ta, zajmuję się lalkarstwem. – Chciałam zadać kolejne pytanie, kiedy przerwał mi głos Hinaty.

          -Tu jesteście. Szukaliśmy was. – Razem z moim bratem dosiedli się do stolika. Deidara i czerwona gnida nie zwlekając rozpoczęli zażartą rozmowę na temat wystawy. Ja z Hinatą zaczęłyśmy plotkować. Cały spokój i przyjemną atmosferę zepsuło nieoczekiwane przybycie Hidana.

           -No cześć moje ziomale! – Nie pytając o zgodę, przysiadł się na wolne krzesło. – Sakura, aniele, dawno się nie widzieliśmy. –Chwycił moją rękę leżącą na stole. Spojrzałam na niego jak na idiotę i strzepnęłam jego dłoń. Niczym niewzruszony kontynuował rozmowę. – Wy też przyszliście obejrzeć wystawę?

          -Zjeżdżaj stąd, nikt cię tu nie zapraszał. –Deidara rzucał mu mordercze spojrzenie. Hidan natomiast, żeby zrobić mu na złość, bardziej rozwalił się na krześle. – Nie rozumiesz co się do ciebie mówi?

          -Oi, Dei! Przestań już rozpamiętywać to co było tydzień temu. Sakura już o tym zapomniała, więc nie ma co się nad tym rozwodzić. Przyznasz mi rację, prawda złotko? – Z parszywym i cwaniackim uśmiechem spojrzał na mnie. Olałam go po całości. Dobrze by było, gdyby mój, inteligentny inaczej ,brat zrobił to samo. Ale nie! On musiał dalej brnąć w słowne potyczki z pędrakiem.

          - Mam użyć pięści tak jak ostatnio czy grzecznie sobie pójdziesz? – Teraz nawet Akasuna zainteresowany spojrzał na Hidana.

          -No nie bądź taki, Dei. To, że twoja siorka zaliczyła ze mną małą wpadkę, nie przełoży się na nasze relacje, nie stary? – Zaśmiał się. – A tak nawiasem mówiąc. Akasuna, bierz się za nią, świetnie całuje, mówię ci. I tyłek też ma niczego sobie. – Przerzucił na mnie swoje lubieżne spojrzenie. Już otwierałam usta, żeby coś mu odpyskować, ale ubiegło mnie głośne szuranie krzesełka i głos brata.

          -Wypierdalaj. – Zaciskając usta w wąską linię pochylał się nad stolikiem. – Powtórzę ostatni raz, spierdalaj.

          -Spoko luz. – Hidan wstał z zajmowanego miejsca. – Ale, aż tak bardzo cię podkurwiłem, że cieknie ci z nosa? – Na jego uwagę momentalnie spojrzałam na twarz brata. Widziałam jak ręką ściera stróżkę krwi sączącą się z nosa. Spanikowana podpisałam się i podeszłam do brata.

          -Usiądź – z dozą zmartwienia w głosie chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w dół. W między czasie poprosiłam Hinatę o kupno wody, sama natomiast wyciągnęłam chusteczki higieniczne. Hidan gadał coś jeszcze, lecz nie słuchałam go. Skupiłam się na Deidarze.

          -Wywalaj stąd Siwy, swoim gadaniem wkurzasz każdego. – Głos Sasori’ego zabrzmiał za moimi plecami. Chwilę później słyszałam jak Hidan odchodzi, odetchnęłam z ulgą. – Pomóc jakoś?

          -Nie, dzięki. – Skinęłam mu głową. – Deidara, jak się czujesz?

          -Słabo mi trochę, no i we łbie mi się kręci.

          -Jak ogarniemy twój nos to się zwijamy. Odpoczniesz w domu. Podniosła się do pozycji stojącej i spojrzałam na Akasunę. – Masz prawko?

          -No, mam.

          -A poprowadzisz za tego imbecyla?

          -Sakura! Ty nie wiesz co ty wyprawiasz! – Blondyn poderwał się na nogi. – On nas zabije!

          -Zamknij się i trzymaj tą chusteczkę przy gębie. - Specjalnie ścisnęłam jego nos mocniej. Jęknął i opadł na krzesełko. – To jak będzie? – Sasori potaknął głową.

          -Zginiemy – ze smutkiem w głosie westchnął Deidara.





Jezusicku! NAPISAŁAM ROZDZIAŁ! Mimo, że nie powala długością i jakością też, to cieszę się, że w końcu go napisałam. Osobiście to mi się on nie podoba, ale kurczę, nic innego nie napiszę, WYBACZCIE MI ! Tak ogólnie rzecz biorąc, to miałam zamiar napisać go dopiero po maturze, ale cholerka! Mi też należy się jakaś przyjemność( TEN ROZDZIAŁ BYŁ AKURAT KATORGĄ) xD Postanowiłam jedną sobotę sobie odpuścić.
Dziękuję Wam, moje kochane dziewczynki za wyrozumiałość ^_^
Yuriko, żeby zaspokoić Twoją ciekawość, pochwalę się z czego zdaję >< Nie licząc przedmiotów obowiązkowych, to rozszerzony angielski, chemię i biologię... Masakra, że się na to zdecydowałam ! Czuję, że umrę T.T
Za błędy przepraszam!
Pozdrawiam Was gorąco :*

10 komentarzy:

  1. Jak ja na niego czekałam!
    Nie powiem ciekawa rozmowa Sakury i Sasori'ego. xD
    Deidara i Hinata fajna z nich para będzie. :D I dzięki temu Sakura i Sasori częściej będą się spotykać, prawda? :3
    Jak ja nie lubię Hidana. ;_; Dobrze, że szybko sobie poszedł. Ale rację muszę mu przyznać, niech Sasori się bierze za Sakurę. :D I to jak najszybciej. :3
    Weny! xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,witam ! :D
      Spotykać się będą, jasna sprawa xD tylko kurde, nie chcę nic pisać, żeby nie wydać tego co mam w głowie ><
      Mogę jedynie powiedzieć tyle, że obecnie to trochę daleko do głównych parek :D
      I wena się przyda, bo na chwilę obecną jej brakuje...T.T

      Usuń
  2. Zabawny rozdział! ;) Pomimo całej tej sytuacji rozmyślania Sakury i jej swoistego zamartwiania się przeszłością i przyszłością i całym światem, podoba mi się jej każda wymiana zdań z bratem. Deidara z mangi jest bardzo podobny do tego, którego Ty przedstawiasz. ;) Tak samo zarozumiały i niepozwalający dojśc do słowa.
    I oczywiście.. Sasori. Powazny, cichy.. i jakże wydaje sie tak i właśnie pociągający. ;) Nawet kiedy Hidan wpada ze swoimi głupimi docinkami, on zachowuje odpowiednia postawę.; )
    Może Sakura jakoś ładnie mu podziękuje za pomoc? ;)
    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przeszczęśliwa, że rozdział przypadł Ci do gustu ^^
      Co do Deidary i Sasori'ego, też podobają mi się tacy jacy są,później na rzecz opowiadania przejdą wewnętrzna przemianę( jakoś tak zabrzmiało poważnie :o) XD
      oczywiście, że mu podziękuje, nie wiem jak, ale jakoś na pewno ! ;)
      Ja również pozdrawiam i dziękuje za miłe słowa! <3

      Usuń
  3. Dobry rozdział :D taki lekki, przyjemnie go się czytało. A w następnym będzie Sasodriver <333 nie mogę się doczekać xDD
    "-Wiesz, że śmierdzisz chlorem?"
    Ogólnie to Sasori ma dobre teksty na podryw xD oby tak dalej :D
    Deidara i Hinatka <33 ale to będzie słodki związek xD i jeszcze pewnie przez niego dziewczyna będzie się ojcu buntować :D
    Dziękuje za zaspokojenie mojej ciekawości xD zauważyłam, że zdajesz te przedmioty, które ja zamierzam w przyszłości (^-^)
    Czekam na kolejny rozdział i jeszcze raz życzę Ci powodzenia xx
    Pozdrawiam!! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yuriko, witam moja kochana <3
      Saso to jest podrywacz pierwsza klasa, wiadomka, że będzie leciał jakimiś epickimi tekstami :D
      DeiHina-> słodycz aż będzie cieknąć im uszami i nosami, i nie wiadomo czym jeszcze..XD
      Yuriko, powiadam Ci, ciężkie czasu nastaną w Twym życiu, bowiem chemia i biologia jak Cie wsysną to się nie odsyśniesz xd ( Marta tak bardzo twórca nowych słów ><) nie zapominaj o Polskim, wredna szuja to jest :D
      Ja na kolejny rozdział również oczekuje ^^
      Nie dziękuje i też bardzo mocno pozdrawiam ;**

      Usuń
  4. Jestem bardzo ciekawa umiejętności Sasoriego dotyczących prowadzenia pojezdów mechanicznych hyhyhy. ;3 Za moało mi trochę relacji między różową, a ukochanym rudzielcem, ale liczę na postęp jakiś. :D z niecierpliwością czekam na następną. Buźka :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejne rozdział się pisze, przysięgam na mały paluszek! Tylko potrzeba mi jeszcze trochę czasu, żeby zebrać wszystko w jedną całość :)

      Usuń